Rowerowo, Barbórkowo, Basikowo :)
-
DST
81.35km
-
Czas
03:10
-
VAVG
25.69km/h
-
VMAX
35.48km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Imię wybrała mi Babcia Marysia.Mama chciała mieć Dorotkę, ale Babcia postawiła na swoim. I tak zostałam Basią, Basieńką, Basiunią, Baśką :) W czasach szkolnych byłam Basikiem, a podczas pierwszego pobytu w szpitalu - Hajduczkiem :) Dawne dzieje.
Z dzieciństwa mam jedno bardzo wyraźne wspomnienie związane z Barbórką. Czekałam na ten dzień. Dla mnie był on wyjątkowy. Od rana w radio Pan śpiewał piosenkę o Basi - jak to leciało.... Basia, Basia, Baś, zobacz co dla ciebie mam... Wodecki był moim idolem :) Jakie mam piękne imię, myślałam z dziecięcą dumą - imię z piosenki :)
Dzisiaj pognałam na rower, aby poświętować. Pogoda dopisała. Wyjrzało słońce, a od wiatru dostałam uroczy prezencik - dłuższą chwilę na rowerze. Wiało umiarkowanie/porywiście i dlatego krótka przejażdżka zamieniła się w spacer :)
Kategoria Po pracy
Byle na rower
-
DST
62.27km
-
Czas
02:18
-
VAVG
27.07km/h
-
VMAX
41.49km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czy może być coś bardziej przygnębiającego od widoku wyemancypowanej rowerzystki wciśniętej, wbitej, wtłoczonej za biurko od świtu do ciemnej nocy?! Nie, zdecydowanie nie! To straszny, depresyjny widok... A ja tak właśnie wyglądałam w ubiegłym tygodniu. Biedna, biedna rowerowa bidula... ale, Ale, ALE - jak ktoś kiedyś śpiewał - ale to już było i nie wróci więcej - u mnie z poprawką - i nie wróci prędko, la, la, lalaaa :)
Tak, humor mi dzisiaj dopisuje, bo dzisiaj się udało - byłam na rowerze!!! Czy trzeba pisać coś jeszcze?
Byle na rower i zwyczajność staje nadzwyczajna!!!
Kategoria Po pracy
.....
-
DST
57.74km
-
Czas
02:14
-
VAVG
25.85km/h
-
VMAX
41.30km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pluchy ciąg dalszy.
Byłam w błędzie myśląc, że uda mi się przejechać suchym kołem. Ciągnęło mnie na leśną ścieżkę. Już dawno tam nie byłam. Dzisiaj od rana nie padało. Było mgliście i ponuro, ale bez deszczu.
Na leśnej ścieżce było mokro i zaczęło mżyć. Wjechałam w las około 2 km i zawróciłam.
Do domu wróciłam drogą nad stawami. Nie jechałam tędy od wczesnej wiosny. Powód jest prozaiczny - fatalna nawierzchnia na odcinku około 9 km. Jednak dzisiaj wybór tej drogi okazał się dobrym pomysłem, bo przez moją standardową trasę przeszły deszczowe chmury, z których posypało rzęsistą kaszą. Gdy dojechałam do swojej drożyny było po deszczu, na jezdni błyszczały świeże kałuże, ale już nie padało, a jedynie delikatnie mżyło.
Kategoria Po pracy
Deszczowe wariacje b-dur, czy b-moll?
-
DST
31.34km
-
Czas
01:08
-
VAVG
27.65km/h
-
VMAX
36.26km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbliżała się godz.13.30. Dom wysprzątany na błysk, obiad ugotowany. Teraz powinnam usiąść do służbowej prozy. A może powinnam skraść chwilę tylko dla siebie? Spojrzałam za okno. Pochmurno i szaro-buro. Po porannej zlewie na asfalcie pozostały wielkie kałuże. Mój Spec po ostatnich deszczowych szaleństwach jakoś tak dziwnie zmienił kolor. Przed nim wielkie mycie, więc może powinnam go dobrudzić?! Fe, skarciłam siebie za takie nieczyste myśli. A może jednak... Jadę. Tylko na godzinę, a Speca wyszoruję wolną chwilą i będzie, jak nowy.
Na szczęście nie pada, ale droga fatalna. Mokro. Auta rozjeździły kałuże. Spod kół bryzga woda z piaskiem. Skąd ten piasek?! Wjeżdżam na wojewódzką i co widzę... Wielgachne kałuże i totalna mokrota, jakby przed momentem przestało padać. Spod kół bryzga coraz bardziej. Nie będę poniewierać siebie i Speca. Tylko dojadę do 19 km i wracam do domu. Zaczyna padać. Wracam. A może jednak dojadę do 19 km. Deszcz przechodzi w mżawkę. Jadę dalej. Dojechałam. Wracam. Pada i mży na zmianę. Odbijam w swoją drożynę. Pozostało mi ostatnie 4 km i ...???!!! Tu nie padało. Nie ma świeżych kałuży, a co więcej - zdarzają się suche plamy asfaltu!
Ależ heca - pogoda wygrywa deszczowe wariacje, tylko w jakiej tonacji - b-dur, czy b-moll :)
Kategoria Po pracy
Kolejny dzień....
-
DST
52.66km
-
Czas
02:00
-
VAVG
26.33km/h
-
VMAX
35.48km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny dzień, kolejny pogodowy przekładaniec - słońce- deszcz- słońce-deszcz i wietrzna wisienka na tym pogodowym torciku. Wszystko wskazywało, że dzisiaj nie pogonię na rower, a jednak.... Po powrocie zakręciłam się po domu i przed godz. 16.00 pomykaliśmy ze Specem trasą kółeczka po wojewódzkiej.
Kategoria Po pracy
Pogodowy przekładaniec
-
DST
63.43km
-
Czas
02:28
-
VAVG
25.71km/h
-
VMAX
36.84km/h
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z samego rana w radio wysłuchałam prognozy pogody - deszcz praktycznie w całym kraju, jedynie we Wrocławiu można liczyć na chwile ze słońcem. Patrząc za okno utwierdziłam się w przekonaniu, że dzisiaj po raz kolejny, niestety, prognoza sprawdzi się. Było pochmurno i szaro-buro...Około godz. 8.00 pojawiło się światełko w tunelu - zza chmur wyszło słońce. Moja radość nie trwała długo... Zaczęło padać, intensywnie padać. Z roweru nici... Około godz. 10.00 ponownie wyszło słońce. Na drodze były wielkie kałuże, ale co tam - jadę. Wiało, zgodnie z prognozą - umiarkowanie. Nie miałam pomysłu na trasę, nie mogłam się zdecydować, które wybrać kółeczko. Zdałam się na wiatr - jak pogonię wojewódzką, to w drodze powrotnej do domu powieje w plecy. To był argument! Nie mogłam uwierzyć, że AŻ tak się wypogodziło! Jednak nie na długo. Dojeżdżałam do 32 km gdy zaczęło mżyć. Wiatr w twarz i mżawka, tak to był argument za powrotem do domu. Miałam szczęście - lunęło, gdy siedziałam przy stole z kubkiem gorącej herbaty i rozmyślałam o dzisiejszym pogodowym przekładańcu :)
Kategoria Po pracy
Miesięczniaczek
-
DST
55.48km
-
Czas
01:58
-
VAVG
28.21km/h
-
VMAX
37.03km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sama nie mogę w to uwierzyć! Miesięczniaczek zaliczony.
Pognałam po pracy około godz.15.50, a że zaczynało zmierzchać wybrałam kółeczko po wojewódzkiej, bo nawierzchnia niby lepsza i teoretycznie tylko koleiny. Dziurawy/połatany hardkorowy odcinek 7 km + 6 km pokonałam w prawie jasności, potem była wojewódzka i prawie ciemność, po czym zapadła ciemność i gapa jedna, wpadłam w dziurę 4 km od domu :) Starość, lub ślepota, efekt ten sam :)
Kategoria Po pracy
Ostatnie stadium
-
DST
105.53km
-
Czas
03:55
-
VAVG
26.94km/h
-
VMAX
39.75km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wiatr uspokoił się i wbrew zapowiedziom nie padało, przynajmniej do godz.13.00. Było pochmurno, ale bez deszczu. Temperatura nie zachęcała do rowerowych spacerów, ale kto upartemu, a raczej uzależnionemu zabroni.
Pognałam na standardowe setkowe kółeczko przez Ostrów Lubelski. Było rześko i sucho do 54 km, a dalej już tylko rześko.
Zaczęło padać, padać, padać... Pedałując myślałam - co ja tutaj robię?! Zamiast leniuchować otulona ciepłem swego domu gonię w deszczu. Kap, kap, kap... Brrryyyy.... Zimnica!!!
Jak nic, cykloza, na którą cierpię od dawna weszła w ostatnie stadium....
Cześć! Mam na imię Basik i jestem uzależniona od roweru :)
Kategoria Po pracy
Sobotni spacer
-
DST
52.52km
-
Czas
02:08
-
VAVG
24.62km/h
-
VMAX
35.87km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przed południem przestało padać, ale znowu wiało i to dosyć porywiście. Mimo wszystko po obiedzie wybrałam się na sobotni rowerowy spacer. Powód był prozaiczny - nadmierny apetyt po wczorajszej grahamce i trzech batonach musli, które zabrałam ze sobą na trasę. Wypadało spalić dzisiejsze śniadaniowe i obiadowe kalorie.
Kategoria Po pracy
Trzynastego w piątek :)
-
DST
219.42km
-
Czas
07:58
-
VAVG
27.54km/h
-
VMAX
42.27km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj słowa są także zbędne. Wystarczy uśmiech razy dwa :) x 2 = :) :)
Moja dzisiejsza trasa - dwustetkowy pewniak - kierunek Włodawa.
36 km
74 km
94 km
112 km
128 km
140 km - obligatoryjny postój :)
185 km
Finał :)
Kategoria Rekordy