Niedzielna setka
-
DST
120.24km
-
Czas
04:51
-
VAVG
24.79km/h
-
VMAX
34.67km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po godz. 15.00 byłam "obrobiona" - obiad gotowy, nawet upiekłam makowce. Jednym słowem - rodzina nakarmiona, a matka na rower. Nie miałam żadnego planu, jakie wybrać drogi. Wiedziałam jedno - chcę wykręcić setkę z małym bonusikiem. Pojechałam trasą dawnych przydomowych kółeczek przez moją leśną ścieżkę. Dawno tu mnie nie było. Część dróg po remoncie, część w remoncie, a ścieżka - bardzo odmieniona. Tu gdzie dawniej były strzeliste sosny pozostały smutne pnie. Część wykarczowanych połaci jest już zasadzona młodymi drzewkami, a młodnik, który pamiętam wystrzelił w niebo. Jechałam i wspominałam przeszłość. Dawniej wciąż i wciąż ganiałam na moją leśną ścieżkę. Tak ją nazywałam - "moja leśna ścieżka". A teraz... Zmiany, zmiany... Nie lubię zmian, ale one są nieuniknione. Życie toczy się dalej, ja dalej "ganiam" na rower i tylko coraz częściej oglądam się za siebie. Tęsknię za bliskimi, którzy odeszli i chwilami, które minęły. Ot tak sentymentalnie nastroiło mnie dzisiaj rowerowanie "starymi" ścieżkami :)