Przekorne wiatrzysko
-
DST
72.19km
-
Czas
03:23
-
VAVG
21.34km/h
-
VMAX
31.60km/h
-
Temperatura
-6.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nadal mroźno i nadal wieje ze wschodu. Ale kto upartemu zabroni :) Nie to, abym musiała gnać na rower, by udowodnić Gościowi, że nie zmarzłam ;) ja chciałam pognać na rower! Cieszę się, że pogoda dopisuje. Nie sypie śniegiem, drogi przejezdne, a te kilka stopni mrozku... Kto by się tym przejmował, może tylko jakiś zmarzluch :) Wystarczy ubrać dwie pary skarpet, dwie pary spodni, kominiarkę, reszta garderoby po jednej sztuce i w drogę.
Pognałam na rower po obiedzie, kilka minut po godz. 14.00. Jakże dziwnie jechało się za dnia. Czyżbym tęskniła za ciemnością? :))) Dzisiaj również nie planowałam dystansu. Jazda jest przyjemnością. Chciałam się nacieszyć, a nie zamarznąć :) Jechałam nie spiesząc się, ciesząc się chwilą, jazdą, tym, że jestem tu i teraz. A wiatrzysko dmuchało, to w twarz, to w bok, czasem w plecy.... Przekorne wiatrzysko :)
A po powrocie do domu gorący prysznic, ręczniczek podgrzany na kaloryferku - luksusik. Hm.... coś mi to przypomina :)
W ubiegłym roku z wielkim entuzjazmem, przechodzącym w euforię opowiadałam koledze, temu od magicznej średniej 30 km/h, o wyprawie do Włoch nad jeziora alpejskie. Achów w moim wykonaniu było co nie miara. Ach jakie noclegi w pięknych miejscach, ach jakie widoki, ach jaka kąpiel w blasku księżyca, ach.... Kolega nie wytrzymał, gdy doszłam do workowych i butelkowych pryszniców.... Co, nocleg w namiocie, prysznic z butelki, nie to pomyłka! On to tylko hotel x-gwiazdkowy, dżakuzi i podgrzewane ręczniki! To jest relaks! Rower tak, ale w cywilizowanych warunkach! Cały On. Gdy zaraz po zakupie pierwszego roweru wybraliśmy się na wycieczkę, w drodze powrotnej musiał trochę pognać przede mną, bo chciał się zmęczyć - za wolno jechałam, gdy zmieniłam auto - skomentował, że traktor, gdy kupiłam Scotta - "pochwalił" zakup mówiąc, że widelec w jego rowerze jest droższy od całego mego roweru. Ale.... Nie omieszkałam pochwalić się gdy zamówiłam szosówkę.... Co powiedział - "Ratunku, kobieta mnie bije, będzie miała lepszy rower!" Nareszcie!!!! Zemsta była słodka :) A tak już całkiem serio - to mój dobry kumpel, mimo "licznych wad" ma złote serce, wiem, że zawsze mogę na niego liczyć, a że przekorny, jak dzisiejsze wiatrzysko.....
Kategoria Po pracy
komentarze