Dzban rowerowej mankolii
-
DST
113.44km
-
Czas
04:05
-
VAVG
27.78km/h
-
VMAX
47.50km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krzątając się po domu wspominałam wczorajszą wizytę cioci i jej opowieść o mankolii. Dzisiaj ja miałam taką mankolię. To był dzban wypełniony mankolią :)
Cóż to takiego ta mankolia?
Wczoraj gdy zaproponowałam ciasto do herbaty, ciocia się wzdrygła. Odchudza się! Zaproponowałam nieśmiało, że może od jutra... i już po chwili obie zajadałyśmy się ciastem.
Ciocia zaczęła swoją opowieść. Kiedyś paliła. Straszny nałóg. Lekarz powiedział STOP! Uwolniła się od tytoniu i popadła w kolejny nałóg - czekoladowy. Tabliczka czekolady znikała codziennie. Mijały dni. Cioci było coraz więcej. Chciała, nie chciała - przeszła na czekoladowy odwyk. I tak się zaczęło. Ciocia wieczorami miewała mankolię - tęskniła za smakiem czekolady, snuła się po domu, jak cień. Do jej łask wkradły się ryżowe wafle :)
Dzisiaj ja snułam się po domu, jak cień, jak ciocia w trakcie czekoladowego odwyku. Od kilku dni nie byłam na rowerze. Dopadł mnie pracoholizm oraz jakiś prychający, kichający i kaszlący wirus. Dzisiaj również nie miałam w planach rowerowania.
Dzban był po brzegi wypełniony moją rowerową mankolią. Wystarczyłaby jedna kropla, aby się przelał. I stało się. Przed południem zadzwonił Rysio. Zapytał, czy jeżdżę, bo on jest w moich stronach. To była ta kropla. Włączyłam najszybszy bieg w odkurzaczu i mopie. Zakręciłam się po domu i... Wprawdzie z Rysiem nie pojechałam, może następnym razem, ale pognałam na zieloną herbatę do Maleństwa.
Kategoria Po pracy