Majowy Kazimierz Dolny
-
DST
229.60km
-
Czas
09:44
-
VAVG
23.59km/h
-
VMAX
55.24km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
A jednak. Jadę na wycieczkę do Kazimierza! Pogoda mi sprzyja. Poranek jest pogodny i rześki. Zapowiada się słoneczny dzień. Wstaję przed godz. 6.00. Toaleta, śniadanie, kanapki na drogę i jestem gotowa. Trasa zaplanowana oraz wgrana do Garmina. Zatem... Witaj przygodo! Kiedyż to ja byłam na rowerowej wycieczce!? Nie pamiętam!
Wszystko zdaje się być idealnie przygotowane, więc dlaczego moją głową zawładnęła natrętna myśl o kapciu?! Nie, to nie może się wydarzyć, przecież ja nie jestem przygotowana na taką ewentualność! Sio złe myśli!
Pierwszy przystanek zaplanowałam w Kocku. Jadę bocznymi drogami. Cisza, spokój. Sporadycznie mija mnie jakieś auto.
Zatrzymuję się na Rynku. Dziś króluje tu niestety betonoza.
Głównym punktem kockiego rynku jest Kościół parafialny Wniebowzięcia NMP. Ten klasycystyczny kościół został zbudowany w latach 1779-1780 według projektu Szymona Bogumiła Zuga. Sześciokolumnowy portyk z tympanonem tworzy frontową elewację. Przy świątyni stoją dwie dzwonnice wzniesione na planie kwadratu.
Ważniejszym z zabytków Kocka jest klasycystyczny pałac Anny Jabłonowskiej. Wzniesiono go w 1780 r. i przebudowano w 1840 r. Zespół pałacowy składa się z budynku głównego i dwóch jednakowych oficyn, które ćwierćkolistymi łukami parterowych krużganków łączą się z pałacem. Za pałacem teren opada tarasami ku szerokiej dolinie Wieprza. Park krajobrazowy, otaczający kompleks mieszkalny z trzech stron, zajmuje powierzchnię czterech hektarów. Od 1984 r. pałac stanowi siedzibę Państwowego Domu Opieki Społecznej im. Macieja Rataja
Jadę do Woli Okrzejskiej. Chcę zwiedzić Muzeum Henryka Sienkiewicza. Jest wprawdzie poniedziałek - dzień, w którym muzeum jest zamknięte, ale przecież to nie jest taki zwykły, tylko świąteczny. Liczę, że muzeum będzie otwarte.
Muzeum utworzone zostało w 1966 r. w oficynie dworskiej, w której 5 maja 1846 r. urodził się Henryk Sienkiewicz. XIX-wieczne założenie dworskie składało się niegdyś z dwóch równolegle ustawionych do siebie budynków o podobnej bryle architektonicznej i rozmiarach. Otoczone było parkiem krajobrazowym w stylu angielskim, którego drzewostan zachował się do dziś. Z dawnego zespołu architektonicznego po II wojnie światowej i późniejszej dewastacji do dziś przetrwała oficyna dworska odremontowana w latach 1965 - 1966.
Muzeum jest zamknięte. Będzie więc powód, aby przyjechać tu ponownie.
Kolejną atrakcją na mojej wycieczkowej trasie jest Kopiec Henryka Sienkiewicza w Okrzei. Na kopiec jednak nie wchodzę. Powód. Złapałam kapcia w Okrzei!!! Serio. W torbie podsiodłowej mam jedynie łatki, nie mam kleju, łyżek do zdejmowania opony, pompki. Tak się wybrałam na wycieczkę. Czar prysł na +-70 km. A jednak!!! Są dobrzy ludzie na tym świecie!!! Zatrzymuję pana jadącego skuterem. On pomaga mi z kołem. Idziemy do jego brata. Pan z zapałem zabiera się za łatanie dętki. Ja sprawdzam, czy w oponie nie został jakiś kolec. Łatka naklejona, dętka na próbę napompowana i... Obok łatki jest dziura - ucieka powietrze. Bywa i tak. Zaklejenie zajęło wprawdzie półtorej godziny, ale najważniejsze, że jadę dalej. Staram się nie myśleć o tym, czy łatki wytrzymają. Sio złe myśli.
Z Okrzei do Żyrzyna jadę przez Grabów Szlachecki, Grabów Rycki, Nowodwór, Zosin, Baranów, Żerdź. Mam wrażenie, że droga na całym odcinku prowadzi pod górę. Wiatr jakby wiał w twarz. Ledwo jadę. W Żyrzynie robę chwilę postoju na kanapkę. Przede mną najgorszy odcinek do Puław i stąd do Kazimierza. Nie lubię drogi z Żyrzyna do Puław, nie ma utwardzonego pobocza, jezdnia jest wąska. Nazywam tę drogę - drogą rowerowych samobójców :)
W Puławach czeka mnie kolejna niespodziewajka. Wyczerpały się baterie w Garminie. Przecież przed jazdą założyłam nowe!!! Na szczęście na mojej trasie jest stacja paliw. Są paluszki! Chcę zapłacić Blikiem i co... Kasa się zawiesiła. Czy to się dzieje naprawdę!? Na szczęście czekam jedynie kilka minut na powrót kasy do żywych technicznie :)
Do Kazimierza pozostało już tylko 12 km. Sytuacja na drodze zagęszcza się, aut przybywa. Za Bochotnicą zaczyna się korek. Przed rogatkami Kazimierza uciekam z jezdni na chodnik biegnący wzdłuż Wisły. Prowadzę rower. Idę powoli w tłumie spacerowiczów.
Dochodzę do kazimierskiego rynku. Kupuję koguta i uciekam. Będzie okazja, aby Kazimierz odwiedzić w mniej turystycznej porze.
Jadę bocznymi drogami do Nałęczowa. Do miejscowości Rzeczyca Kolonia jest bardzo dobra nawierzchnia. Odbijam w kierunku Rąblowa i asfalt nie jest już pod szosowe koła. Widoki za to są przednie.
Droga w Rąblowie
Do Nałęczowa wjeżdżam Szlakiem Wyżynnym. Nawierzchnia bardzo dobra, ale trzeba się nakręcić pod górę.
W Nałęczowie czeka mnie kolejna niespodziewajka. Park zdrojowy jest w remoncie. Szukam ładnego kadru choć na jedną fotkę.
Z Nałęczowa jadę do Garbowa. Trasę poprowadziłam oczywiście bocznymi drogami przez Czesławice, Ludwinów, Gutanów. Teren jest pofalowany, droga wiedzie wśród uprawnych pól. Przypomina mi to Ponidzie.
Czas mnie nagli. Mijam Garbów, dojeżdżam do Kamionki, a stąd do Kozłówki.
Powoli zbliża się wieczór, a ja zbliżam się do domu.
Kategoria Rekordy, Wycieczki