Grudzień, 2014
Dystans całkowity: | 905.18 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 41:49 |
Średnia prędkość: | 21.65 km/h |
Maksymalna prędkość: | 36.40 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 75.43 km i 3h 29m |
Więcej statystyk |
Pożegnanie roku w promieniach słońca
-
DST
56.77km
-
Czas
02:44
-
VAVG
20.77km/h
-
VMAX
28.80km/h
-
Temperatura
-8.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj ostatni dzień roku.
Z samego rana pognałam na rower, bo sylwestrowy wieczór rządzi się własnymi prawami. Ostatnio kręciłam się tu i tam, ale w sylwestrowy poranek z tu i tam wygrał standard kółeczkowy :) Wybrałam trasę średniego kółeczka treningowego. Trasa nie była ważna, najważniejsze, że znowu gnałam na rowerze, choć czy takie tempo można nazwać "gonieniem"? ;)
Nadal mroźno. Wiatr jakby spokojniejszy, a jednak na otwartych przestrzeniach dawał w kość, szczególnie gdy wiał centralnie w twarz.
Jadąc wspominałam mijający rok. Jaki był dla mnie, czy warto obejrzeć się wstecz i uśmiechnąć do wspomnień?
Początek roku zwiastował duże zmiany w moim rowerowaniu. W lutym rozpoczęłam sezon na dobre. Pogoda sprzyjała, robiłam fajne dystanse. Zapowiadał się świetny rok. Potem przyszła choroba i dręczące pytanie, czy będę mogła nadal jeździć tak, jak lubię, czy konieczne stanie się zwolnienie tempa i skrócenie dystansu? Szybko wróciłam do formy, choć dolegliwości powracają i tak już będzie.
Dzięki Jurkowi rozjeździłam się na maratonach na orientację. Zaczęły spełniać się moje skryte marzenia - Rudawska Wyrypa, Grassor, Jaszczur, Kaczawska Wyrypa, Harpagan. Każda z tych imprez była niesamowita przygodą :) Jurek jest wspaniałym kumplem. Stworzyliśmy zgraną drużynę :)
Poznałam ludzi zakręconych rowerowo, tak bardzo podobnych do mnie. Przestałam bać się obcych - pojechałam na wyprawę z osobami poznanymi na forum rowerowym.
To była piękna podróż. Naszym celem było Palermo na Sycylii, a wędrowaliśmy przez Toskanię, Umbrię, wyznaczając trasę spontanicznie, z dnia na dzień.
To był piękny i wyjątkowy rok. Zapisał się w mojej pamięci dobrymi wspomnieniami :)
Wyjątkowy był także dzisiejszy poranek. Zza chmur przebiły się promienie słońca.
Czy pożegnanie roku w promieniach słońca zwiastuje kolejny wyjątkowy rok?
Kategoria Po pracy
Śnieg, las, jezioro i Scott
-
DST
87.59km
-
Czas
04:00
-
VAVG
21.90km/h
-
VMAX
35.90km/h
-
Temperatura
-7.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj mieliśmy w planach szlifowanie podłóg w galeriach handlowych. Podobno sezon wyprzedaży w pełni :( Na szczęście życie zweryfikowało nasze plany i zamiast do galerii pognałam na moją ulubioną ścieżkę i Jezioro Obradowskie:) Byłam ciekawa jak wygląda ścieżka w zimowej odsłonie.
Padał śnieg. Droga do leśnej ścieżki zdawała się nie mieć końca ;)
Z każdym kilometrem było trudniej - coraz więcej śniegu zalegało na drogach ;)
Scott dzielnie przebijał się przez zasypane śniegiem drogi ;)
Po pokonaniu niezliczonej ilości kilometrów dotarliśmy do celu ;) Moim oczom i lampeczkom Scotta ukazała się ścieżka w zimowej odsłonie :)
Pięknie....
Zajrzeliśmy nad Jezioro Obradowskie. Kładka prowadząc do jeziora urzekała bielą, a odgłosy jakie wydawały zmarznięte stopnie kładki pod naszym ciężarem budziły grozę ;)
Bez uszczerbku w stopniach kładki i szprychach Scotta dojechaliśmy do jeziora. Jakże tu było cicho i spokojnie :) Tylko śnieg, las, jezioro i Scott :)
Jeszcze chwilę posiedzieliśmy w altanie....
.... pogapiliśmy się na las....
.... i wróciliśmy uszczęśliwieni do domu :)
Na ścieżce nie byłam miesiąc lub dłużej. Lubię to miejsce i z przyjemnością tu wracam :)
To była bardzo fajna wycieczka. Cieszę się każdą chwilą, lubię żartować i mam nadzieję, że zaglądający na mój blog nie maja mi za złe wpisów z przymrużeniem oka i czytając je bawią się równie dobrze, jak ja pisząc :)
Kategoria Wycieczki
Delikatnie
-
DST
25.45km
-
Czas
01:13
-
VAVG
20.92km/h
-
Temperatura
-7.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj delikatnie, taki mini spacerek po zmierzchu, aby zbytnio nie denerwować Mamy :)
Kategoria Po pracy
Zdążyć przed śniegiem :)
-
DST
108.46km
-
Czas
05:14
-
VAVG
20.72km/h
-
VMAX
36.40km/h
-
Temperatura
-6.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnio Ktoś zauważył, że u mnie cykloza jest zaawansowana. Przyznaję, tak, to prawda :( Jestem nieuleczalnie chora na rower :)))
Meteorolodzy zapowiadali na dzisiaj opady śniegu, ale po wczorajszym spacerku wiedziałam, że żadne prognozy nie są w stanie zatrzymać mnie w domu. Wybrałam się na wycieczkę nad jezioro :)
Pognałam do Białki. Tylko cóż to byłaby za wycieczka, gdybym nie wybrała najdłuższej z możliwych tras prowadzących nad jezioro :)
Zaczęłam tradycyjnie trasą treningowego kółeczka. Obejrzałam, przy świetle dziennym pierwsze siedem kilometrów - mój przydomowy hardcorowy odcinek :) Lód - fajny, ale nawierzchnia fatalna - coraz więcej dziur w asfalcie. Nocą droga wydaje się mniej dziurawa :)
Dalej dziur było mniej, ale jak już były to bardzo głębokie. Wczoraj nieopatrznie w taką jedną wjechałam :( Po dzisiejszym rekonesansie wiem gdzie i czego mogę się spodziewać. Jednak dobrze jest raz na jakiś czas pojeździć za dnia :)
Wiatrzysko było nieznośne. Tak kręcił i zawiewał, że miałam wyrażenie, iż bez względu na kierunek jazdy wieje cały czas w twarz. Może chciał mnie zniechęcić do jazdy? Biedaczek, czyżby mnie jeszcze nie poznał?! :)
Kilkanaście kilometrów przed Białką zaczął padać śnieg. Przez krótką chwilę było pięknie biało.
Mój Scott w zimowej scenerii wyglądał.... co najmniej urokliwie :)
A potem była Białka i Jezioro Białe. Ja, Scott i gdzieś w oddali pani spacerująca z psem.
Z Białki pojechałam do Ostrowa Lubelskiego, a stąd do domu. To była bardzo przyjemna wycieczka :)
Aby opis w pełni oddawał atmosferę dzisiejszej wycieczki napiszę jeszcze, że wpis mógłby równie dobrze nosić tytuł "Pieski dzień". Jeśli dotychczas nie wyczerpałam rocznego limitu ucieczek przed czworonogami, to dzisiaj nadrobiłam to z nawiązką. Na trasie wręcz watahy psów - małych i dużych. W każdej mijanej miejscowości od jednego do kilku miłośników rowerzystów. A w Białce - beztroska pani z psiną po prostu porażała. Duży pies, bez kagańca, o smyczy nie wspomnę, bo przecież musi się wybiegać i podobno nie agresywny.... Dobrze, że skończyło się tylko na znakach po zębach na rękawie kurtki, a nie na moim ręku.
Rower, wiatr, śnieg i czworonożni miłośnicy rowerzystów..... Było interesująco i ekscytująco :)
Kategoria Wycieczki
Świateczny wieczorny spacer :)
-
DST
62.39km
-
Czas
03:01
-
VAVG
20.68km/h
-
Temperatura
-6.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czy pisałam, że grudzień mnie rozpieszcza? Wyjątkowe urodziny, nowa cyferka z przodu licznika, cudowne Święta spędzone z Rodziną, a dzisiaj świąteczny wieczorny spacer rowerowy :)
Po powrocie od rodziców pognałam na rower. Było ciut przed godz. 17.00. Moi są już przyzwyczajeni do moich nietypowych zachowań i dlatego nawet nie protestowali widząc mnie w rowerowym stroju oraz nie komentowali, że za zimno, że ślisko, że noc święta ;) Dobrze ich sobie wychowałam, choć przy Mamie musiałam się napracować :)
A jak było na rowerze.... Pierwsze 7 kilometrów trochę oblodzonego śniegu, trochę lodu, trochę czystego asfaltu. Dalsza trasa po czystym asfalcie z niewielką ilością śniegowego błota. Wiało i to dosyć mocno. Zrobiłam średnie kółeczko. Reasumując: było świetnie - jak zwykle na rowerze :))))
Kategoria Po pracy
Wesołych Świąt!
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Życzę Przyjaciołom, rowerowym Znajomym oraz wszystkim Rowerzystkom i Rowerzystom z bikestats pogodnych, radosnych, spokojnych, rodzinnych i pachnących choinką Świąt Bożego Narodzenia :)
Wielu miłych chwil w gronie Najbliższych przy świątecznym stole :)
Między kroplami deszczu i podmuchami wiatru
-
DST
21.34km
-
Czas
01:03
-
VAVG
20.32km/h
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Cały dzień lało, albo padało :( Myślałam, że do godz. 17.00 się wypada, ale gdzie tam, dalej padało, a jak wiało - ho, ho. Wczorajszy wiatrzysko przy dzisiejszym to zefirek. Ale kto rowerzystce zabroni.... :)
Po wczorajszym spacerze obudził się mój rowerowy apetyt. Cóż było robić.... Chociaż takie maluteńkie kółeczko :) Wróciłam ociekająca wodą, lecz czy to ma jakieś znaczenie. Najważniejsze, że choć przez chwilę byłam na rowerze. Gnałam między kroplami deszczu i podmuchami wiatru :))))
Może jutro nie będzie lało, tylko mżyło :) Może również uda się zrobić choć maluteńkie kółeczko :)
Kategoria Po pracy
Jak dobrze.... :)
-
DST
62.12km
-
Czas
02:58
-
VAVG
20.94km/h
-
VMAX
32.20km/h
-
Temperatura
4.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak dobrze znowu być na rowerze :) Tydzień bez roweru to zdecydowanie za długa przerwa :( Niestety nieraz tak bywa - rowerzystka zostaje skoszarowana, ubrana w fartuszysko i jak ten kopciuszek zapędzona do świątecznych porządków :) Ale, nie ma co narzekać. Dzisiaj upiekłam ostatni placek i o godz. 17.00 pognałam na rower. Jutro ciąg dalszy wypieków, tym razem na tapetę pójdą kremy do placków, no a jeśli się zmobilizuję, to może o godz.17.00 uda mi się pognać na rower :)
Dzisiaj zrobiłam średnie kółeczko. Wiało okrutnie, a 18 km od domu zaczęło mżyć. Jednak miałam szczęście - rozpadało na dobre , gdy zaparkowałam Scotta przed domem :)
Kategoria Po pracy
Jedenastka z przodu :))))
-
DST
170.08km
-
Czas
07:26
-
VAVG
22.88km/h
-
VMAX
32.80km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sama nie wiem, jak to się stało. Dziś pojawiła się nowa cyferka z przodu mego licznika! A że zbiegło się to z moim małym świętem, świętowałam na rowerze. Zrobiłam sobie wycieczkę do Okuninki nad Jezioro Białe.
Prawie najkrótszą trasą pognałam w kierunku Włodawy. Znak ostrzegał mnie przed śniegiem :) Tylko gdzie ten ŚNIEG!!! Temperatura i klimaty na trasie wiosenne.
Znalazłam zagłębie jemioły. Widać, że święta tuż. Miałam ochotę zatrzymać się pod jemiołą, a może ktoś fajny przejeżdżałby na rowerze i również by się zatrzymał ;)))
Rowerzysty ani na lekarstwo. Cóż było robić. Pognałam dalej.....
A może powinnam zadzwonić..... ;)))
Byłoby to zbyt ryzykowne. W pobliżu znajdował się malowniczy drewniany kościółek. .... :) Jak nic zaciągnąłby mnie przed ołtarz, a wtedy klops! :)))
Tylko czy taki rowerowy kamikadze miałby szanse u fajnego rowerzysty....
Choć poprawiłam fryzurę w urokliwym salonie :)
A jemioła kusiła... :)
W takim radosnym nastroju pomykałam dalej. A do Włodawy coraz bliżej....
Nareszcie jest! Włodawa!
Jeszcze chwila i byłam w Okunince.
Nad Jeziorem Białym pustki..... coś dla mnie :)
Zaintrygowała mnie reklama na ścianie pewnego hoteliku.... Jak nic przyjadę tu w sezonie. Ten prysznic.... :)))
Okuninka przypominała wymarłe miasteczko.
Wszędzie pusto.....
.... ale bardzo światowo ;)
A dalej powrót do domu trasą w kierunku Chełma.
Zaraz za Okuninką bardzo smutny obraz. Co się stało tym drzewom?
To moje ulubione skrzyżowanie :) Prawie w domu.
To mój ulubiony sklepik, do którego wstępuję za każdym razem goniąc tą trasą :)
Od sklepiku do domu pozostało mi dokładnie 71,37 km. Za około godzinę dopadła mnie ciemność.
Fajnego rowerzysty nie spotkałam :(
Dzisiejszy wpis trochę humorystyczny, trochę frywolny, bo przecież kto jubilatowi zabroni żartować w ten jedyny dzień w roku :))))
Kategoria Wycieczki
Zimowe klimaty :)
-
DST
54.20km
-
Czas
02:40
-
VAVG
20.33km/h
-
VMAX
27.80km/h
-
Temperatura
-1.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zima odpuściła :) A ja nie odpuszczam :) Po bardzo, bardzo, bardzo długiej przerwie znowu pognałam na rower. Pierwsze siedem kilometrów to prawdziwy hardkor, cokolwiek by to znaczyło :) Na drodze miejscami lód, miejscami błoto śniegowe, a w pierwszym lasku na trasie treningowego kółeczka - czyste i żywe lodowisko :) I.... wpadłam w poślizg :) Zarzuciło przednim kołem, ale do wywrotki nie doszło :)
Dalej droga zupełnie jesienna - zero śniegu, lodu, błota śniegowego - czysty żywy asfalt :)
Wykręciłam zmodyfikowane średnie kółeczko z ciut większą rundka po mieście. Jak fajnie było znowu być na rowerze!!!!!
Kategoria Po pracy