Grudzień, 2016
Dystans całkowity: | 271.51 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 03:54 |
Średnia prędkość: | 25.77 km/h |
Maksymalna prędkość: | 36.83 km/h |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 54.30 km i 3h 54m |
Więcej statystyk |
Popiołu na głowę
-
DST
100.51km
-
Czas
03:54
-
VAVG
25.77km/h
-
VMAX
36.83km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Popiołu na głowę! Jakie to szczęście, że z każdym dniem bliżej Popielca!
Czy ja mam fizjonomię gwiazdy medialnej?! A może błysk fleszy, wywiady w lokalnych mediach,... może tak właśnie powinno wyglądać moje życie, życie rowerzystki... ;) Ach... Założę niebieski garniturek BBT i będę błyszczeć, udzielać wywiadów, rozdawać uśmiechy i autografy... Będę gwiazdą!!! Ach... :)))
Baśka!!!! Wróć na ziemię!!!!
- Ok, ok... ale od początku :)
Wczoraj od redagowania wpisu na bs o rowerowej pokorze oderwał mnie telefon. Dlaczego zawsze dzwoni w najmniej odpowiednim momencie...
- cześć Basiu, Włodek.
Jak miło usłyszeć znajomy głos szefa lokalnej grupy rowerowej.... Co takiego?! Czy może podać mój numer redaktorowi rodzimego tygodnika?! Bo, co?!!! Wytypował mnie do miana "człowiek roku w kategorii rowerowej", czy coś takiego... Czy to żart?! Ok, niech poda.
Kolejny telefon.
- Tak, słyszałam, jest mi bardzo miło, dziękuję za uznanie i przepraszam, nie zgadzam się pretendować do tak zaszczytnego tytułu :)
- Może w takim razie artykuł o starcie w BBT?
Pan redaktor nie poddaje się łatwo. Hmm.... Pomyślę, jesteśmy w kontakcie...
Pan redaktor idealnie wstrzelił się w sytuację. Ja piszę o rowerowej pokorze, a tu taka propozycja. Mogę mieć swoje 5 minut na szczycie :) Dobrze, że podchodzę do siebie i swego rowerowania z dystansem. Pierwszy start w BBT i od razu takie zainteresowanie. Śmiać się, czy płakać? Mimo wszystko wzięłam zimny prysznic.
Rano uprzedzając pana redaktora zadzwoniłam pierwsza i po raz kolejny dziękując za zainteresowanie moim startem w BBT, uprzejmie odmówiłam udzielenia wywiadu. Artykułu nie będzie i po sprawie.
A potem pogoniłam na rower. Nareszcie asfalt był suchy i mogłam przewietrzyć Speca. Zamierzałam zrobić kółeczko przez Czemierniki z małym załącznikiem po wojewódzkiej, aby przejechać setkę. Dojechałam do skrzyżowania, na którym odbijam na Czemierniki i porażka. Muszę zmienić plany. Droga w kierunku Czemiernik jest posypana na grubo solą, asfalt jest mokry, spod kół bryzga coś czarnego. Wracam tą samą drogą na wojewódzką. Gdy dojeżdżam do wojewódzkiej licznik pokazuje 36 km. Dokręcę do setki po wojewódzkiej, gdzieś odbiję, gdzieś skręcę. Do 61 km jedzie się fajnie. Wiatr jest sprzyjający. Zawracam w kierunku domu. Pozostało tak niewiele...
Mam niekorzystny wiatr. Chyba się wzmógł. Jadę, jadę, jadę... Zaczynam żałować, że nie zabrałam ze sobą batonika. Czuję, że zaczyna spadać mi cukier. Zeszło ze mnie powietrze, to mało powiedziane. Zaczynam odpływać. Chowam ambicje do kieszeni. Dzwonię do Młodego, proszę, aby podrzucił mi coś słodkiego, bo nie wiem, czy dojadę do domu... Pozostało tylko 8 km do domu i do setki. Pokonuję około 2 km i przyjeżdża Młody ze słodkim zaopatrzeniem. Zjadam snikersa, dwa kawałki świątecznego ciasta z kremem i... teraz dojadę :) Nie pozwalam Młodemu zapakować roweru do auta. Mimo wiatru w twarz jedzie mi się dobrze. Wymęczyłam setkę :)
Potem pogoniłam... autem na zakupy. A po powrocie rozsiadłam się przy komputerze. Zaglądam na swój blog chcąc przelać gwiazdorsko-rowerowe wspomnienia na wirtualny papier i co widzę?! Poetycki komentarz Malarza! Malarz napisał o mnie/dla mnie wiersz!!! Czyżby moim przeznaczeniem był błysk fleszy, wywiady, czyżbym miała stać się rowerową muzą rowerowych poetów?! Ach... :)
Baśkaaaa!!!! Opamiętaj się kobieto!!!! Weź zimny prysznic!!! Popiołu na głowę!!!
Ach, gwiazdą być... :)
Baśkaaaa!!!!!
Ps
Dzisiaj tak z przymrużeniem oka ;) Najważniejsze to podchodzić do siebie z dystansem, potrafić żartować z siebie i śmiać się z dowcipów, których jesteśmy bohaterami :)
A tak całkiem serio - jeszcze raz dziękuję Malarzowi za wyjątkowy komentarz :)
Kategoria Po pracy
Rowerowa pokora
-
DST
19.00km
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kiedyż to ja byłam na rowerze? Grudzień przypomniał mi o pokorze, oj przypomniał, że nie zawsze będzie miesięczniaczek :) Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Potrzebna jest taka rowerowa pokora :)
Dzisiaj nareszcie wybrałam się na rower. Nawet szalejący Orkan Barbara nie byłby w stanie mnie zatrzymać. Ups.... zapomniałam o pokorze :)
W nocy spadł śnieg, na jezdni pojawiła się "czarna szklanka", a poranne niebo straszyło opadami. Poczekałam do południa - nie padało, asfalt mokry i najeżony kałużami, ale bez śnieżnego błota, wieje, ale da jechać, więc... Jadę!
Przejechałam +- 4 km i sypnęło białą kaszą. Przejechałam kolejnych kilka kilometrów i zaczęło sypać mokrym śniegiem, co tam sypać, to była prawdziwa zadymka. Robiłam 50-cio kilometrowe kółeczko po wojewódzkiej przez hardkorowy odcinek. Dojechałam do wojewódzkiej i zamiast odbić w prawo, skręciłam w lewo w kierunku domu. Orkan mnie nie zatrzymał, a zmogło mnie błoto na asfalcie. Mokry śnieg zamienił się w rozjeżdżoną breję. Szkoda roweru na taką drogę. Zrobiłam +- 19 km, dobre i to. Najważniejsze, że choć chwilę byłam na rowerze :) Może jutro aura będzie łaskawsza. A dziś... Pokora rowerowa górą, tym bardziej, że dojechałam do domu i zza chmur wyjrzało słońce :)
I jeszcze coś. Mój aparacik pojechał z Maleństwem świętować Nowy Rok w Genewie, w planach jest także Paryż i Rzym, więc co najmniej do połowy stycznia 2017r. fotek na moim blogu nie będzie :(
Kategoria Po pracy
Dalej...
-
DST
52.00km
-
Temperatura
-3.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dalej jeżdżę na Scottcie, dalej jeżdżę +_, dalej jeżdżę wojewódzką, dalej...
Choć dziś na krótką chwilę wstąpiliśmy do lasu :)
Kategoria Po pracy
Selfie
-
DST
50.00km
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co ja robię?! Pada, a ja na rowerze. Miały być przelotne opady, a nie ustaje od ponad godziny. Zawracam. +_ 50 km w deszczu wystarczy...
Tydzień nie byłam na rowerze. Nie było sprzyjających warunków. Pracoholizm szalał, pogoda odstraszała. Wczoraj cały dzień lało. Na niedzielę prognozy były ciut lepsze - miało padać przelotnie.
Przyszła niedziela... Rano nie padało. Około godziny 11.00 również nie padało, a 10 minut później, gdy wyszliśmy ze Scottem z domu już padało. Przecież nie wrócę. Może deszcz zamieni się w mżawkę, a może zupełnie ustanie. Gonimy.
Na 7 km od domu było jeszcze znośnie. Na drodze ruch niewielki. Kurtka narciarska daje radę. Na razie nie przemokłam.
Wojewódzka. Ruch spory, co raz obrywa się nam strumieniem wody po kołach, nogach, kurtce, twarzy. Dlaczego wybrałam znowu wojewódzką. Przecież wszędzie jest tak samo mokro. Dlaczego nie pojechałam na ścieżkę?! Co ja robię na rowerze w taką pogodę?! Dojadę jedynie do punktu skąd po powrocie do domu licznik pokazałby 50 km i zawracam. Pokazałby gdyby działał... Dalej ganiamy ze Scottem +_, choć dziś licznik dał znak. Ruszył wskazując dystans 0,02 km :)
Jedziemy w stronę domu. Teraz mam wiatr w plecy. Jak przyjemnie. Będę tak samo przemoczona z przodu i z tyłu.
A po powrocie zrobiliśmy sobie ze Scottem selfie :)
Hmm.... Czyżbym o czymś zapomniała :)
Kategoria Po pracy
Grudniowe kwiaty, grudniowe niespodzianki, grudniowe rowerowe spacery
-
DST
50.00km
-
Temperatura
-3.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Lubię grudniowe kwiaty, grudniowe niespodzianki i grudniowe rowerowe spacery.
Wybrałam się dzisiaj na pierwszy grudniowy spacer w towarzystwie Scotta. Zima nie odpuszcza.Boczne, lokalne drogi są bardzo oblodzone.
Jedyną czarną alternatywą była wojewódzka.
Dojechałam do PK :) na 26 km i zawróciłam.
A w domu czekały na mnie grudniowe kwiaty od mego Brata i jego bliskich :)
Kategoria Po pracy
Widok z okna
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ileż to ja razy pisałam o widoku z okna, o altance, o krzewach. Dzisiaj, jak zwykle krzątałam się po kuchni robiąc śniadanie, spojrzałam w okno i.... Tego się nie spodziewałam. Przyszła prawdziwa zima!
A taki miałam widok z okna...
W tym roku zima zaskoczyła nie tylko drogowców. Nie zdążyliśmy zabezpieczyć altanki i mebli ogrodowych. Może to i dobrze, bo altanka w zimowej scenerii wyglądała urokliwie.
Ostatnio nie jeżdżę rowerem, ale myślę, że już wkrótce to się zmieni. Czekam na wolniejszą chwilę, na przystępniejszą pogodę, czekam... A to czekanie jest bardzo przyjemne, bo wiem, że przyjdzie jego spełnienie - wsiądę na rower i pogonię....