Maj, 2018
Dystans całkowity: | 563.69 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 18:16 |
Średnia prędkość: | 24.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 42.12 km/h |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 80.53 km i 4h 34m |
Więcej statystyk |
2018-05-23
-
DST
25.00km
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
2018-05-22
-
DST
50.00km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
:)
2018-05-20
-
DST
35.00km
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wybraliśmy się ze Scottusiem na spacer. Zamierzałam pojechać na leśną ścieżkę, ale... Zmiana planów powoli staje się moją specjalnością :) Zamiast do lasu pojechałam cit dłuższą trasą w odwiedziny do mojej cioci. Zazwyczaj moje niedzielne rowerowe spacery były spacerami jedynie z nazwy, wciąż i wciąż było tempo, bo muszę szybko wrócić, bo muszę jeszcze to i tamto... Dzisiaj było inaczej - bez pośpiechu, nie muszę szybko wracać, nie muszę zrobić tego i tamtego. Mogę do woli cieszyć się widokiem polnych kwiatów, upajać zapachem kwitnących akacji :)
Ciąg dalszy lekcji pokory...
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zajrzałam na blog. Pod wpisem o wycieczce do Jabłecznej pojawił się nowy komentarz Paprykarza, który skłonił mnie do napisania kilku słów... Od pewnego czasu życie wciąż i wciąż przypomina mi o pokorze, o tym, że moje rowerowe plany w ciągu chwili mogą runąć w gruzy. 3 maja byłam w wyjątkowym miejscu, w pięknym Monasterze Jabłeczyńskim, miałam plany wycieczek, maratonów, a 10 maja wszystko się zmieniło.... Szlachetne zdrowie... Nie pojadę na Maraton Podróżnika i Pierścień1000Jezior. Może przed kolejnym pobytem w szpitalu uda mi się pokręcić przydomowe mini kółeczka na góralu. Liczę, że do września będzie po wszystkim, że się wychoruję i jesień będzie moja :) A tymczasem pozostały mi fajne blogowe wspomnienia z rowerowych "szaleństw" i nadzieja, że lekcja pokory wkrótce się zakończy :)
2018-05-06
-
DST
100.47km
-
Czas
04:04
-
VAVG
24.71km/h
-
VMAX
36.04km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Monaster św. Onufrego w Jabłecznej
-
DST
167.70km
-
Czas
06:42
-
VAVG
25.03km/h
-
VMAX
35.06km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
W ubiegłym roku ze względów zdrowotnych, w ostatniej chwili musiałam zrezygnować z wyprawy do Armenii. A dzisiaj, aby poczuć namiastkę powiewu tamtej atmosfery pojechałam na rowerową wycieczkę do Monasteru św. Onufrego położonego w przepięknej dolinie nadbużańskiej na lewym brzegu rzeki Bug wśród wiekowych dębów w odległości dwóch kilometrów od wsi Jabłeczna.
Do Jabłecznej jadę trasą przez Wisznice. Lubię drogę z Wisznic do Sławatycz. Długimi odcinkami ciągnie się przez lasy. Wprawdzie to krajówka prowadząca do przejścia granicznego z Białorusią, ale dzisiaj ruch jest symboliczny. Byłoby idealnie, gdyby nie wiatr - raz jest boczny, raz przedni - jedno jest pewne - nie pomaga pedałować.
Na rogatkach Sławatycz jestem po godz. 9.00. Odbijam w kierunku Kodnia. Jechałam tą drogą trzy lata temu. Prowadziła tędy trasa Pięknego Wschodu. Wjeżdżam do miejscowości Liszna. Zwarta zabudowa, dużo drewnianych domów. Wioska sprawia bardzo przyjemne wrażenie. Pokonuję kilka kilometrów i znak kieruje mnie do Jabłecznej i monasteru. Skręcam z głównej drogi i czuję jakbym przeniosła się do innej rzeczywistości i innego wymiaru. Wjeżdżam do krainy spokojności.
W czasie ostatniej Wielkanocny snułam marzenia przy świątecznym stole - zostawić za sobą tą całą cywilizację oraz wszechobecny pośpiech i zaszyć się w miejscu zapomnianym przez ludzi. Brat zażartował, że powinnam pomyśleć o domku w Karkonoszach ze skeczu pod tym samym tytułem. Słyszałam ten skecz wiele razy, ale po moim wywodzie o odludziu zabrzmiał jeszcze zabawniej - uśmiałam się do łez. A dzisiaj wjechałam do Jabłecznej i ożyła w pamięci świąteczna rozmowa. Już nie muszę szukać "domku w Karkonoszach", znalazłam idealny wehikuł czasoprzestrzeni. Ogarnia mnie błogie uczucie - czy tak smakuje szczęśliwość. Cieszę się, że jestem tu i teraz.
Do Monasteru prowadzi droga wijąca się wśród pól. Ciszę przerywa tylko śpiew ptaków.
Na straży bezpieczeństwa Monasteru stoją u jego wrót wiekowe dęby.
Dotarłam do Monasteru. Schodzę z roweru. Dalej pójdę pieszo.
Dla prawosławia Monaster Jabłeczyński ma duże znaczenie z uwagi na wytrwale utrzymywaną niezłomną pozycję. Od czasu założenia pozostawał w swej działalności prawosławnym i niejednokrotnie był ostoją tradycji ortodoksyjnej na Podlasiu. Jest miejscem pielgrzymek, szczególnie licznie odwiedzanym w dniu święta patrona św. Onufrego obchodzonym 12 czerwca wg Kalendarza Juliańskiego obowiązującego w liturgii prawosławnej.
Jak głoszą miejscowe przekazy ludowe, inspiracją do założenia Monasteru było cudowne pojawienie się w pobliżu wsi Jabłeczna ikony św. Onufrego. Mieszkańcy Jabłecznej i właściciele pobliskich posiadłości odczuli to jako przejaw szczególnej łaski Boga i na miejscu pojawienia się ikony założyli Monaster. Za datę założenia Monasteru uznaje się lata 1497 - 1498 r. Wzmianki o Monasterze pojawiają się w dokumentach z 1498 r. - adnotacji z rękopisu reguły nabożeństwa, którą brzescy mieszczanie podarowali Monasterowi św. Onufrego oraz w dekrecie króla Zygmunta z 1522 r. potwierdzającym akt kupna wsi Jabłeczna wraz z Monasterem św. Onufrego nad Bugiem położonym. Z rodowodowych ksiąg właścicieli ziemskich wsi Jabłeczna wynika, że okolicznymi posiadłościami władał prawosławnego wyznania ród Zaberezińskich i że w 1488 r. posiadłości te należały do Anny i Jana Zaberezińskich. Właśnie ich uznaje się za założycieli Monasteru.
Kompleks budynków składa się ze świątyni monasteru o jednej owalnej kopule uwieńczonej krzyżem, wolnostojącej murowanej dzwonnicy, piętrowego murowanego domu zakonnego. Całość wraz z obszernym dziedzińcem otoczona jest murem.
Zanim wejdę do świątyni zatrzymuję się w ogrodzie. Z oddali dochodzi pianie kur. To odgłosy z gospodarstwa prowadzonego przez zakonników.
Przed świątynią, w ogrodzie znajduje się studnia (z pompą), z której można napić się wody.
Główna świątynia Monasteru Jabłeczyńskiego została wzniesiona w latach 1838 - 1840 r. w stylu klasycystycznym na planie krzyża greckiego. Ten często spotykany w prawosławnych świątyniach kształt kryje w sobie teologiczną przesłankę - krzyż wyraża, że przez ukrzyżowanie Chrystusa Kościół pozyskał życie i moc i przypomina, że świątynia jest miejscem obecności Chrystusa.
Wnętrze świątyni dzieli się na trzy części. Część główna - prezbiterium oddzielona jest trzyrzędowym ikonostasem od części środkowej przeznaczonej dla wiernych.
Ściany świątyni zdobią freski.
W świątyni, po lewej stronie znajdują się relikwie św. Ignacego Jabłeczyńskiego. W okresie międzywojennym mnich Ignacy był jednym z najstarszych wśród
braci monasterskiej. Cieszył się autorytetem wśród okolicznej ludności
prawosławnej. Okres wielkiej próby przyszedł dla niego, jak i dla
wszystkich mnichów monasteru w Jabłecznej w latach drugiej wojny
światowej. Najbardziej dramatycznym momentem w wojennych jego dziejach stała się
noc z 9 na 10 sierpnia 1942 r., kiedy oddział wojskowy dokonał napadu
na monaster. Napastnicy podpalili zabudowania monasterskie, nie
pozwalali mnichom ugasić pożaru, grożąc im rozstrzelaniem. Część
mnichów, w tym św. Ignacy, ukryła się w monasterskim sadzie. Jednak św.
Ignacy powrócił, wszedł na dzwonnicę i zaczął dzwonić na trwogę.
Przyjął męczeńską śmierć stając w obronie monasteru. Męczennik Ignacy został pochowany na cmentarzu monasterskim. W
2003 r. otwarto grób świętego, a jego relikwie
umieszczono w świątyni.
Naczelne miejsce zajmuje ikona św. Onufrego.
Historycy datują ikonę św. Onufrego na XII - XIII wiek. Malowana jest na kredowym podkładzie, na cyprysowej desce.Św. Onufry jest przedstawiony w pozycji stojącej z długą siwą brodą sięgającą niżej kolan sprawiającą wrażenie splecionej w warkocz. Ikona Św. Onufrego umieszczona jest z prawej strony w pierwszym rzędzie ikonostasu.
Za murem otaczającym Monaster znajdują się w niewielkiej odległości od siebie dwie wolnostojące kaplice.
Pierwsza pw. Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny usytuowana jest na przeciwko bramy głównej Monasteru. Pochodzi z XX wieku (1906r.).
Druga kaplica pw. Świętego Ducha jest wzniesiona nad samym Bugiem. Pochodzi także z początku XX wieku (1912 r.).
Odwiedziłam kolejne ciekawe miejsce. Miałam szczęście - nie trafiłam na tłum turystów. W ciszy mogłam skupić się nad intencjami, które ze sobą zabrałam.
Czas wracać... Do Lisznej jadę przez Nowosiółki. Cisza, spokój, mogłabym tu zamieszkać.
Ze Sławatycz kieruję się do Włodawy szlakiem Green Velo. Chciałabym wrócić do domu rowerowym skrótem - nadbużańską trasą. Mam wiatr w twarz. Nie jest może zbyt porywisty, ale mimo to czuję coraz większe znużenie. Do Włodawy dzieli mnie odległość 27 km. Rezygnuję z rowerowego skrótu. Jestem znużona wiatrem i słońcem. Z Włodawy jadę do domu najkrótszą trasą przez niekończące się Wyryki (Wyryki Adampol, Wyryki Połód, Wyryki Wola, Wyryki Kolonia) i Krzywowierzbę.
Pedałując wspominam mijający dzień. Znalazłam cudowne odludzie. Wiem, że będę tu wracać nie tylko myślami :)
Koniec
Kategoria Wycieczki, Ciekawa Lubelszczyzna
2018-05-02
-
DST
83.87km
-
Czas
03:02
-
VAVG
27.65km/h
-
VMAX
42.12km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
2018-05-01
-
DST
101.65km
-
Czas
04:28
-
VAVG
22.76km/h
-
VMAX
31.93km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trochę wiało, a mi się nigdzie nie spieszyło... Lubię zapachy wiosny, pierwszą zieleń. Jest pięknie :)