Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

Po pracy

Dystans całkowity:33114.12 km (w terenie 13.00 km; 0.04%)
Czas w ruchu:1270:55
Średnia prędkość:25.03 km/h
Maksymalna prędkość:50.99 km/h
Liczba aktywności:479
Średnio na aktywność:69.13 km i 2h 47m
Więcej statystyk

2017-10-18

  • DST 70.37km
  • Czas 02:30
  • VAVG 28.15km/h
  • VMAX 40.55km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 października 2017 | dodano: 18.10.2017

:)


Kategoria Po pracy

2017-10-16

  • DST 64.71km
  • Czas 02:24
  • VAVG 26.96km/h
  • VMAX 36.43km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 16 października 2017 | dodano: 16.10.2017

Myślałam, że to niemożliwe, a jednak dzisiaj niemożliwe stało się możliwe. Cykloza zwyciężyła z pracoholizmem! Wróciłam wcześniej z pracy. Niemożliwe?! A jednak :)
Dzień był pogodny, słoneczny, ciepły, bezwietrzny - CUDOWNY! Dawno nie widziałam takiego słońca. Prawdziwa złota jesień. Dzień jak sen na jawie, jak rowerowe marzenie. Pojechałam prosto, przed siebie szukając złotych jesiennych dróg...



Kategoria Po pracy

2017-10-15

  • DST 85.20km
  • Czas 03:23
  • VAVG 25.18km/h
  • VMAX 36.63km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 października 2017 | dodano: 15.10.2017

Kiedy to ja byłam na rowerze...? Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że każdy następny wpis, aż do odwołania, będzie się właśnie tak zaczynał. Cóż, myślałam, że to niemożliwe, a jednak cykloza przegrywa sromotnie z pracoholizmem. Jestem wdzięczna matce naturze za tegoroczną szaro-burą i deszczową jesień. Mniej boli rowerowa pustka, kiedy siedzę do późna za biurkiem i słyszę, jak krople deszczu uderzają o szybę. Dosyć narzekania! Dzisiaj było inaczej, choć gdyby nie deszcz to już wczoraj mogło być inaczej.
Dzisiejszy poranek był pochmurny, a po wczorajszym deszczu mokry asfalt odstraszał wizją mycia roweru po powrocie z przejażdżki. Po obiedzie nadal było pochmurno, ale wiatr osuszył drogę. Jadę! Nareszcie!
Tak bardzo chciałam zatrzymać w kadrze obiektywu kolory jesieni. Tak bardzo chciałam spotkać rowerzystkę, którą szukam wzrokiem każdego dnia w drodze do pracy. Gdy jadę autem do pracy, jedną ze swoich rowerowych dróg, wracają wspomnienia - tu byłam, a może cały czas tu jestem i szukam wzrokiem rowerzystki w pomarańczowej czapeczce pomykającej na szosówce. Czy szukam siebie?  
A tak dzisiaj wyglądała jesień...






Kategoria Po pracy

Dziesiątka z przodu licznika :)

  • DST 50.80km
  • Czas 02:05
  • VAVG 24.38km/h
  • VMAX 30.95km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 października 2017 | dodano: 08.10.2017

W tytule powinnam raczej napisać "Pancerna dziesiątka" vel "Wymęczona dziesiątka" :)
Rano, gdy jechaliśmy do kościoła zaczął kropić deszcz. Nie będę ukrywać, że bardzo chciałam dzisiaj dojechać do dziesiątki, ba - co tam dojechać - ja miałam parcie na zmianę cyferek na liczniku! Kropiący deszcz to jeszcze nic takiego, myślałam patrząc na wodne bąble na szybie auta. Jednak po godzinie, gdy wracaliśmy nie kropiło, a rzęsiście padało. Dziesiątka sobie jeszcze poczeka? Nie, to ja sobie jeszcze poczekam na zmianę cyferek na liczniku.
Jak to mówią - los zamyka drzwi, a otwiera lufcik. Nie poleciałam przed południem na rower, ale za to wypiłam kawę z Loginami :) Fajnie jest mieć takich przyjaciół. Zrobili mi dzisiaj wielką niespodziankę.
Wracając do dziesiątki... Wytrzymałam do godz. 15.00 z minutami. Ogaciłam się pancernie - czytaj "przeciwdeszczowo" i pojechałam. Nie pamiętam kiedy ostatnio się tak ogaciłam. Nie chodziło nawet o deszcz, tylko o to coś czarne tryskające spod kół na kurtkę. Więc się ogaciłam i kurteczka się nie pobrudziła :) Pomyślałam także o zabezpieczeniu spodni i butów :) Reasumując mogę powiedzieć, że nie było mi na pewno zimno. Mżyło, czarne coś bryzgało z przodu i z tyłu, a ja w pancernym kombinezonie, w pancernym tempie, z uśmiechem na ustach śmigałam po wojewódzkiej :) Dziesiątkę wymęczyłam. Hura, hura, hura!!! :)

Ps
Jest godzina 19.00 i nie pada, a leje deszcz. Jednak miałam dzisiaj farta :)


Kategoria Po pracy

2017-10-07

  • DST 60.69km
  • Czas 02:25
  • VAVG 25.11km/h
  • VMAX 32.71km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 października 2017 | dodano: 07.10.2017

A dzisiaj pogoniłam na wojewódzką. Uprzedzając pytanie Garmina :) odpowiadam:  Nie, wojewódzka jeszcze mi się nie znudziła :)
Tylko, czy ja pogoniłam?  Powiedzmy - prawie pogoniłam. Ostatnimi czasy ganiam w tempie leniwca vel żółwia. Zachodzę w głowę jaka może być tego przyczyna - niesprzyjający wiatr, brudny napęd, a może dopadł mnie PESEL. Moja koleżanka z pracy, aktualnie szczęśliwa emerytka, często mi powtarzała: Baśka spójrz na swój PESEL i zakończ z rowerowym szaleństwem, zwolnij tempo. Krakała, krakała i wykrakała - tempo jakoś samo się zwolniło bez patrzenia na PESEL. Zresztą, oj tam, przyjdzie nowy sezon, popracuję nad kondycją i tempo samo  się przyspieszy :)


Kategoria Po pracy

2017-10-06

  • DST 84.30km
  • Czas 03:26
  • VAVG 24.55km/h
  • VMAX 34.08km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 października 2017 | dodano: 06.10.2017

Przez ostatnie trzy dni deszcz nie pozwalał o sobie zapomnieć. Cóż - jesień rozgościła się na dobre. Dzisiejszy poranek był szaro-bury, ale nie padało. Bezdeszczowa aura utrzymała się do popołudnia. Orkan Ksawery uspokoił się. Wygospodarowałam wolną chwilę. Ostatniej nocy miałam rowerowy sen. Hmm... Delikatny wietrzyk, wolne popołudnie, rowerowy sen - jak nic to znak, że powinnam pójść na rower! I poszłam. Pojechałam w tempie leniwca do lasu na leśną ścieżkę.
Jak dobrze było znowu pedałować przez swoje rowerowe rewiry. Nawet na moment pokazało się słońce. Cudownie!
Las z każdym dniem się zmienia. Jeszcze dominuje zieleń, ale paleta barw liści jest coraz bardziej kolorowa. Na ścieżce spotkałam jedynie dwóch rowerzystów-grzybiarzy. Cisza i spokój. Gdyby tak można było zatrzymać czas :)


Kategoria Po pracy

2017-10-01

  • DST 101.80km
  • Czas 03:48
  • VAVG 26.79km/h
  • VMAX 37.02km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 października 2017 | dodano: 01.10.2017

Październik. Do końca roku pozostały jedynie trzy miesiące. Jak ten czas szybko leci.


Kategoria Po pracy

2017-09-30

  • DST 81.12km
  • Czas 03:11
  • VAVG 25.48km/h
  • VMAX 39.76km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 września 2017 | dodano: 30.09.2017

Dzisiaj, gdy się obudziłam poczułam coś dziwnego - ogarnęła mnie taka lekkość i spokój. Pomyślałam - jest pięknie! Spojrzałam w okno. Świeciło słońce, gałęzie drzew tkwiły w bezruchu. W myślach układałam plan dnia. Zrobię tylko to, to i to i polecę na rower!
Ciut przed godz. 15.00 pojechałam na rowerowy spacer na leśną ścieżkę. Mijając zakład opiekuńczo - leczniczy w otwartych drzwiach zauważyłam znajomego/nieznajomego. Siedział na swoim wózku inwalidzkim. Dziś mnie nie zauważył, nie odpowiedział gestem dłoni na moje pozdrowienie. Wydawał się taki przygnębiony, nieobecny, samotny. Jak często wielu z nas - zdrowych miewa chandry, doły, jak często czujemy się samotni, nieszczęśliwi, a jak może czuć się on - znajomy/nieznajomy. Jechałam rozmyślając o życiu, o jego kolorach i smakach. Nie zauważyłam kiedy wjechałam do lasu. Jak pięknie wyglądały w promieniach słońca drzewa i leśna ścieżka. Szkoda, że nie mógł tego zobaczyć znajomy/nieznajomy, może uśmiechnąłby się.


A dzisiaj z okazji Dnia Chłopaka dla wszystkich znajomych/nieznajomych rowerzystów - niespodzianka. Panowie, jesienna fotka dla Was


Kategoria Po pracy

2017-09-29

  • DST 76.22km
  • Czas 03:04
  • VAVG 24.85km/h
  • VMAX 40.74km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 września 2017 | dodano: 29.09.2017

Po wczorajszym kulinarnym szaleństwie, dzisiaj miałam urlop w gotowaniu obiadu. Krzątałam się po domu - a to poszłam po bułki, a to nakarmiłam kocury, a to pozmywałam, a to napiłam się kawy, a to zaparzyłam aromatyczną herbatę... Błogie domowe lenistwo.
A rower? Strasznie wiało, więc dzisiaj Specowi zaopiniowałam pozytywnie wniosek o urlop na żądanie. Niech tam sobie rowerzysko odpocznie.
Wytrzymałam do godz. 14.30. Może jednak nie wieje aż tak porywiście - myślałam patrząc przez okno. W ciągu kilku minut byłam gotowa do jazdy. Założyłam leginsy, koszulkę termiczną z długim rękawem, cienką kurteczkę, którą dostałam na jednym z Harpaganów i oczywiście pomarańczową czapeczkę weterankę. Po prostu wystroiłam się jak na przejażdżkę w bezwietrzne popołudnie.
Pojechałam na leśną ścieżkę. W słońcu było mi całkiem ciepło, ale w cieniu i pod wiatr - bbbrrryyy. Zmarzłam. Wiatr przeszywał na wskroś. Z zimna zaczęły mi drętwieć dłonie. Aby odgonić zimne myśli, jadąc przez las zadzwoniłam do Logina. On ma niesamowite pomysły. Wczoraj rzucił hasło zimowego ultramaratonu w Izraelu - 1000 km w 72 godziny, taki izraelski BBT :) Od razu zaznaczę, że ja na coś takiego się nie piszę - dla mnie zagraniczny wyjazd to tylko z sakwami, a nie takie szosowe łojenie :) Pogadaliśmy z Loginem o tym, o tamtym i zapomniałam o przeszywającym chłodzie. Rozłączyliśmy się gdy wyjechałam z lasu. Do domu pozostało tylko 24 km...


Kategoria Po pracy

2017-09-28

  • DST 53.32km
  • Czas 02:09
  • VAVG 24.80km/h
  • VMAX 37.81km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 września 2017 | dodano: 28.09.2017

Wydawać by się mogło, że dzisiejsze "dzisiaj" jest takim samym dniem jakich było wiele przed nim, a jednak to dzisiejsze "dzisiaj" było inne. Choć, przecież każdy dzień jest inny.
Po obiedzie wybrałam się na rower. To moje ostatnie dni urlopu, więc chcę się nacieszyć rowerowaniem na zapas, ale czy można nacieszyć się na zapas? Od kilku dni strasznie wieje. Wczoraj, przedwczoraj i jeszcze wcześniej wiatr zdawał się być dawno niewidzianym znajomym, a jak będzie dzisiaj? Zamierzałam wykręcić setkowe kółeczko przez leśną ścieżkę z zawrotko/nawrotką na wojewódzkiej. Nagle coś się stało, jakby zeszła ze mnie pozytywna energia, przestało mi się chcieć jechać dalej. Zawróciłam. Przecież ja nic nie muszę. Chcę - jadę, nie chcę - zawracam. Czy to przez porywisty wiatr? A może dopadła mnie jesienna chandra?


Kategoria Po pracy