Dalej od domu
Dystans całkowity: | 644.06 km (w terenie 30.00 km; 4.66%) |
Czas w ruchu: | 14:37 |
Średnia prędkość: | 21.07 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.97 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 58.55 km i 3h 39m |
Więcej statystyk |
2023-07-28
-
DST
49.55km
-
Czas
02:16
-
VAVG
21.86km/h
-
VMAX
45.97km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Gravel
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Dalej od domu
Dookoła Puszczy Bukowej
-
DST
84.97km
-
Czas
04:08
-
VAVG
20.56km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Gravel
-
Aktywność Jazda na rowerze
Droga rowerowa do Płoni
Droga rowerowa do Płoni
Droga rowerowa do Płoni
Droga rowerowa do Kołbacza
Droga rowerowa do Kołbacza
Gryfino
Lodziarnia w Gryfinie
Droga po niemieckiej stronie za Gryfinem
Szlak Bielika
Szlak Bielika
Droga z Moczył do Siadła Dolnego
Siadło Dolne
Kategoria Dalej od domu, Wycieczki
Muszyna - dzień 3
-
DST
13.98km
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
A jednak Starszy dał się namówić na rower :)
Po pochmurnym poranku nie pozostał ślad. Popołudnie jest bardzo słoneczne. Jedziemy do Jastrzębika. Chcemy zobaczyć kolejną cerkiew na szlaku architektury drewnianej.
W Jastrzębiku na stromym stoku w dolinie Jastrzebickiego Potoku wzniesiona została w 1837r. lub 1856r. cerkiew greckokatolicka pw. Św. Łukasza Ewangelisty. Wejście do cerkwi prowadzi przez dzwonnicę.
Zataczamy kółeczko. Wyjeżdżamy w Złockiem i zatrzymujemy się na ścieżce zdrowia za Szczawniczkiem. Ja dziarsko ćwiczę. Starszy z uśmiechem obserwuje moje zmagania na przyrządach :)
Po kolacji oglądamy jeden z moich ulubionych filmów - "Lepiej późno, niż później". Obsada gwiazdorska, dialogi rewelacyjne - zaśmiewamy się do łez :)
Jutro wracamy do domu.
Kategoria Dalej od domu
Muszyna - dzień 3
-
DST
102.75km
-
Czas
04:27
-
VAVG
23.09km/h
-
VMAX
42.40km/h
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Starszy nie ma ochoty na dłuższą wycieczkę. Nie nalegam - przecież nie chodzi o to, aby zniechęcił się do roweru. On zamierza pojechać autem do Leluchowa, a ja jadę na rowerową wycieczkę do Starego Sącza.
Wyjeżdżam o godz. 8.15. Nie pada, ale niebo jest szaro - bure... Dojeżdżam do Milika i pada, a ja w bawełnianych dresach i polarowej bluzie - porażka. Zatrzymuję się w wiacie przystanku autobusowego i dzwonię do Starszego - proszę, aby przywiózł mi kurtkę. Kurtka jest, a ja dalej rozmyślam - jechać, czy wracać? Cały czas pada. Jadę - dojadę do Andrzejówki i podejmę decyzję. Mijam Andrzejówkę. A co, tam. Naciągam kaptur na czapkę. Nie jest aż tak źle.
Pada. Nie zatrzymuję się na fotki, ale przed Rytrem fotograficzny temperament bierze górę :)
W Starym Sączu jestem przed godz. 11.00. Wyglądam jak przemoczonych siedem szczęśliwych nieszczęść :) Spaceruję po rynku, zaglądam na Plac Św. Kingi. Przestało padać :) W Starym Sączu spędzam ponad godzinę.
W drodze powrotnej zatrzymuję się w Piwnicznej Zdrój na lody.
Pałaszuję sześć gałek, które są po prostu olbrzymie :) Wybieram smaki śmietankowy, czekoladowy, ciasteczkowy, pistacjowy, truskawkowy, jagodowy. Dodam, że lody to wyrób własny i rzeczywiście smakują jak lody z mego dzieciństwa :)
Pogoda się poprawia. Zza chmur wyjrzało słońce.
Może jakiś skrócik?
Zanim wrócę do Muszyny zwiedzę cerkwie w Złockiem i Szczawniku:)
Cerkiew greckokatolicka w Złockiem pw. Św. Dymitra istniała już w końcu XVI w., a w obecna została zbudowana w latach 1867r. - 1872r.
W Szczawniku przed cerkwią zastaję tłum turystów. Czekam do odjazdu jednej grupy po czym robię fotki, także we wnętrzu. Cerkiew pw. Św. Dymitra w Szczawniku została wzniesiona w 1841r.
Do Muszyny wracam cała w skowronkach. Może Starszy da sie namówić na popołudniowy rowerowy spacer :)
Kategoria Dalej od domu
Muszyna - dzień 2
-
DST
59.92km
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie poznaję Starszego! Jakiż ambitny plan mamy na dzisiaj! Wybieramy się do Starego Sącza! To jego pomysł :)
Rano z niepokojem spoglądam na niebo. Prognozy na dzisiaj nie były zachęcające do rowerowej wycieczki - miało padać. Na szczęście prognoza się nie sprawdziła, przynajmniej do godz. 9.00. Nie pada - jedziemy. Jechaliśmy tą trasą z Zakopanego, tędy prowadziła trasa maratonu i tędy jechałam w marcu do Wierchomli. Droga prowadzi wzdłuż koryta Popradu. Jest pięknie!
Jadę za Starszym, to on nadaje tempo. Udzielam mu rady, aby często podnosił się z siodełka. Choć się nie skarży to domyślam się, że po wczorajszej wycieczce ma siodełkowe dolegliwości. Dojeżdżamy do Piwnicznej Zdrój i pogoda zaczyna grymasić.
Zbierają się czarne chmury. Deszcz wydaje się nieunikniony. Rezygnujemy z dalszej jazdy - wracamy do Muszyny. Przed powrotem kupuję lody w budce - lodziarni o wdzięcznej nazwie "Jagódka". Nie spodziewałam się, że w takiej niepozornej budce mogą być takie wyborne lody - są pyszne, przepyszne, rewelacyjne!
Po pokonaniu około 2 km zaczyna padać. Pedałujemy ile sił w nogach - dojeżdżamy do stacji benzynowej. Chwila na podjęcie decyzji - jedziemy, może deszcz ustanie. Nasze przewidywania sprawdziły się. Przestało padać.
W drodze powrotnej zwiedzamy cerkiew greckokatolicką z Żegiestowie pw. Św. Michała Archanioła wzniesioną w latach 1917r. - 1925r., która jest typem architektury bojkowskiej. Jest to jedyna taka budowla w Polsce i jedna z trzech w Europie. Jest wyjątkowa za względu na użyty budulec - kamień i cegłę.
Wstępujemy także do Andrzejówki. Starszy chce obejrzeć cerkiew, którą zwiedzałam w marcu.
Jedziemy dalej. Niebo staje się coraz bardziej błękitne. Droga jest urokliwa.
Muszyna wita nas pięknym słońcem :)
A wieczorem długi, długi spacer :)
Kategoria Dalej od domu
Muszyna - dzień 1
-
DST
46.18km
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przy śniadaniu omawiamy ze Starszym trasę. Chcemy pojechać do Krynicy przez Tylicz. Sama myśl o wspólnym rowerowaniu sprawia mi radość, a co dopiero kolejna porcja wspomnień z maratonu. Starszy zobaczy drogę, którą pedałował jego Basik :) Moje wspomnienia staną się w ten sposób naszymi wspomnieniami.
Ruszamy zaraz po śniadaniu. Pogoda jest rowerowa - temperatura umiarkowana i najważniejsze - nie pada. Pierwszy przystanek robimy w Powroźniku. Zatrzymujemy się przy cerkwi. Byłam tu w marcu, ale cerkiew obejrzałam tylko z zewnątrz. Teraz mamy szczęście - wchodzimy do środka. Jest pięknie! Malowidła na drewnianych ścianach są niesamowite. Pan opiekujący się zabytkiem zaprasza nas do pomieszczenia przy ołtarzu. Tu również ściany pokryte są malowidłami. Pan opowiada historię cerkwi. Wychodząc kreślę kilka słów w księdze gości...
W Powroźniku wjechaliśmy na drogę prowadzącą do Tylicza.
Może jakiś "skrócik"? Tak, tak!!! Odbijamy do Wojkowej.
Tu również zwiedzamy cerkiew grecko - katolicką p.w. Św. Kosmy i Damiana pochodzącą z 1790r. lub 1792r.
Droga powrotna do trasy Powroźnik - Tylicz bardzo przypadła do gustu Starszemu - cały czas w dół :)
W Tyliczu pokazuję Starszemu gdzie stał nasz samochód techniczny w czasie maratonu, dodaję, że tu mieliśmy pierwszy nocleg.
Dojeżdżamy do rynku. Zwiedzamy cerkiew i kościół oraz idziemy ścieżkami drogi krzyżowej.
Jedziemy do Krynicy. Podziwiamy widoki.
Mamy pod górkę, po czym zaczyna się zjazd i do miasta wjeżdżamy w tempie rasowych rowerzystów :)
Jedziemy pod pomnik Jana Kiepury, spacerujemy deptakiem. W jednej z restauracji zatrzymujemy się na obiad. Mam ochotę na ruskie pierogi i o dziwo - Starszy również zamawia pierogi - z mięsem. Przecież on lubi wszystko co nazywa się schabowy, a tu niespodziewanie - pierogi. Rower, pierogi - ten wyjazd jest wyjątkowy :)
Jedziemy na Jaworzynę Krynicką, ale niestety Starszy nie daje się namówić na wjazd rowerem na szczyt. Tym razem on dzieli się swoimi wspomnieniami - to tu w marcu szusował na nartach :)
Z Jaworzyny wracamy do Muszyny. Jestem dumna ze Starszego - to jego pierwszy taki długi dystans.
A po kolacji idziemy na spacer do ogrodów sensorycznych. Jest tak, jak lubię - odpoczywamy czynnie :)
Kategoria Dalej od domu
Rodzinnie w Muszynie :)
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsze dni września spędzamy ze Starszym w Muszynie. Moje ostatnie rowerowe poczynania tak go zdopingowały i zainspirowały, że zabieramy ze sobą rowery, choć na początku lata, gdy rezerwowałam miejsca do rowerowego pomysłu odnosił się sceptycznie mówiąc "Zobaczymy".
Do Muszyny jedziemy "skrótem" przez Zakopane. Tak, Starszy i ja lubimy skróty :)
Jeszcze raz przyjmuję od zaprzyjaźnionych Górali gratulacje za start w MRDP. Oni także śledzili moje poczynania na żywo w internecie na stronie maratonu. Ależ to miłe!
Trasa, którą jedziemy Zakopane - Muszyna pokrywa się częściowo z trasą maratonu. Pokazuję Starszemu miejsca spotkań z Adasiem - kierowcą naszego wozu technicznego :) Dzielę się z nim swoimi wspomnieniami. Cieszę się, że może zobaczyć naszą trasę, choć w małej części :)
Wyjazd dobrze się zapowiada :)
Kategoria Dalej od domu
Szlakiem Architektury Drewnianej i Popradzkiego Parku Krajobrazowego
-
DST
77.00km
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
W poszukiwaniu zimy pognałam do Muszyny. Scott został w domu. Miał być śnieg, narty i białe szaleństwo. Wytrzymałam dwa dni, po czym obdzwoniłam wszystkie miejscowe wypożyczalnie w poszukiwaniu roweru. Niestety, to jeszcze nie sezon rowerowy, ale.... Jak to zwykle bywa, patrzymy daleko, a blisko nie widzimy. Rowery były w Ośrodku - Śmigacze Kross.
Pogoda nie sprzyjała rowerowej wycieczce. Na zmianę padało lub mżyło. Trudno. Założyłam narciarskie spodnie, kurtkę, rękawice i w drogę. W takim narciarskim stroju wybrałam się do Wierchomli.
A mój śmigacz wyglądał tak :)
Droga prowadziła szlakiem Architektury Drewnianej i Popradzkiego Parku Krajobrazowego.
Wycieczkę zaczęłam jednak od Krynicy...
A stąd powrót do Muszyny i dalej do Wierchomli szlakiem Architektury Drewnianej i Popradzkiego Parku Krajobrazowego.
Na szlaku Architektury Drewnianej zatrzymałam się w Powroźniku. Znajduje się tutaj cerkiew Św. Jakuba Młodszego zbudowana w 1600 r. Jest to najstarsza cerkiew w polskich Karpatach.
Kolejna perełka architektury drewnianej. Cerkiew w Miliku Św. Kosmy i Damiana zbudowana w 1813 r.
Cerkiew parafialna greckokatolicka w Andrzejówce p.w Zaśnięcia Bogarodzicy zbudowana z 1864 r.
I cerkiew w Wierchomli Wielkiej p.w. Michała Archanioła zbudowana w 1821 r.
Droga do Wierchomli prowadził przez miejscowości Milik, Andrzejówka, Żegiestów, Żubrzyk. Pomykam wzdłuż Popradu. Trasa jest bardzo widokowa. Szkoda, że pada...
Skalne domy w Żegiestowie....
Może jeszcze z innej perspektywy...
Poprad...
Dojeżdżam do stacji kolejowej w Wierchomli...
Stąd tylko 6 km do stacji narciarskiej.
Jadę wzdłuż koryta rzeki Wierchomlanka...
Jest coraz wyżej. Pojawia się śnieg...
Mijam luksusowy hotel...
I dojechałam....
Pozostał tylko powrót...
Jest już blisko..
...coraz bliżej..
Wróciłam.
DST: 77 km
Kategoria Dalej od domu
Rowery w Szczecinie i nie tylko
-
DST
70.71km
-
Czas
03:46
-
VAVG
18.77km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Dalej od domu
Zagraniczny wypad
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnie dni czerwca spędziłam z internetowymi znajomymi za granicą. Dając im szansę opisania naszej wycieczki poprzestałam na wpisach dystansów w poszczególnych dniach. Statystyka przede wszystkim :)
Kategoria Dalej od domu