Wycieczki
Dystans całkowity: | 12034.95 km (w terenie 591.00 km; 4.91%) |
Czas w ruchu: | 479:14 |
Średnia prędkość: | 22.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.18 km/h |
Liczba aktywności: | 91 |
Średnio na aktywność: | 132.25 km i 6h 44m |
Więcej statystyk |
Od mostu do mostu
-
DST
102.24km
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zostałam na weekend w Warszawie. Pogoda dopisała, więc wybór był prosty - gonię na rower. Wypada zainaugurować nowy sezon rowerowy. Późno, to późno, ale lepiej późno niż później, albo wcale :)
Planowałam pokręcić się od mostu, do mostu - zacząć od Mostu Łazienkowskiego, dojechać do Mostu Północnego im. Marii Skłodowskiej-Curie, wrócić i dojechać do Mostu Południowego im. Anny Jagiellonki.
Pokręciłam piruety, nawrotko/zawrotki, dziesięć razy przejechałam Wisłę - przez Most gen. Stefana Grota-Roweckiego (3), Most Północny (1), Most Siekierkowski (3), Most Południowy (2) i oczywiście przez Most Łazienkowski (1). Istny wiślany zawrót głowy :)
Mój staruszek Giancik dobrze się spisał. To jego pierwsza setka od niepamiętnych czasów. Nie planowałam setki, samo jakoś tak wyszło :)
A tak było...
Widok z Mostu Łazienkowskiego
Nadwiślańska ścieżka rekreacyjna
Widok na Wisłę
Ścieżka na wysokości Jabłonnej
Kładka Żerańska
Bulwary
Widok z Mostu Południowego
Kategoria Praca w stolicy, Wycieczki
Poleski Park Narodowy
-
DST
143.80km
-
Czas
07:42
-
VAVG
18.68km/h
-
VMAX
30.69km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wycieczkę do Poleskiego Parku Narodowego planowałam od dawna, ale zawsze "coś" stawało na przeszkodzie. W moim przypadku sprawdziło się ludowe porzekadło - cudze chwalicie, swego nie znacie.
Z domu wyjeżdżam o godz. 8.00. Jadę do Pieszowoli. Wycieczkę rozpoczynam od ścieżki przyrodniczej Perehod.
Nie sposób nie trafić na ścieżkę. Przy drodze głównej (trasa Sosnowica - Stary Brus/Kołacze) znajduje się tablica informacyjna. Do ścieżki prowadzi droga polna. Jest bardzo malownicza. Przed wejściem na ścieżkę jest parking i pole biwakowe z wiatą.
Na początku ścieżki znajduje się tablica z mapą przedstawiającą trasę i kierunek poruszania się. Perehod to typowa ścieżka ornitologiczna. Prowadzi przez teren stawów podworskich założonych pod koniec XIX wieku przez właściciela dworu w Pieszowoli - szlachcica Krassowskiego. Kompleks obejmuje stawy: Głęboki, Piskornik, Graniczny, Dziki, Duża Zośka, Pniaki, Mała Zośka, Górny Horodyszcz, Dolny Horodyszcz, Pyrchów, Podgrusze, Żabi, Perehod i Wyhary. Woda przyciąga ptactwo wodno-błotne. Można tu spotkać czaple, kormorany, podgorzałki, zimorodki, gęgawy, bieliki, orliki krzykliwe. Natomiast w Stawach Pieszowolskich dogodne warunki do życia znajduje żółw błotny będący dumą i skarbem Poleskiego Parku Narodowego.
Na całej trasie znajduje się 9 przystanków z tablicami zawierającymi numer przystanku, krótki opis danego obiektu przyrodniczego i rysunki poglądowe. Długość ścieżki wynosi około 5 km.
Na trasie ścieżki znajdują się dwie wieże widokowe. Za pierwszą wieżą, zapewne dla ułatwienia obserwowania ptaków, usytuowany został schron ornitologiczny.
Wieża i schron ornitologiczny
Schron ornitologiczny - widok z wieży
Widok z wieży na stawy
Niestety oprócz pływających w oddali łabędzi, nie widziałam na stawie innych ptaków.
To jeszcze pierwsza wieża
A tu w oddali widać drugą wieżę.
Ścieżka jest bardzo malownicza. Dodatkową atrakcją są odcinki błotne. Dobrze, że mój Scottuś ma mocarne opony :)
Druga wieża widokowa.
Widok z wieży.
Opuszczam groblę stawu. Wjeżdżam na ścieżkę rowerową Mietułka. Cała trasa liczy około 21 km i zatacza "koło". Ja pokonam jedynie odcinek "południowy". Jadę w kierunku miejscowości Łowiszów.
Dom dla owadów
Droga rowerowa Mietułka
Rzeka Mietułka
Las Łowiszów.
Na skraju Lasu Łowiszów (przysiółek Łowiszów) moją uwagę przyciąga nietypowa posesja ogrodzona plecionym płotem. Cóż to takiego?
Jest to Zagroda "Poleskie Sioło" - ośrodek edukacyjny będący odwzorowaniem dawnej zagrody gospodarskiej z terenu Polesia. W skład zagrody wchodzi budynek mieszkalny, spichlerz oraz stodoła – wykonane z drewna i kryte strzechą. Na terenie ośrodka znajduje się także piwnica typu ziemianka.
Nieśmiało wchodzę przez bramę i gdy szukam wzrokiem napisu "kasa", z budynku wychodzi pracownik/strażnik Poleskiego Parku Narodowego. Zaprasza mnie do środka. Okazuje się, że zwiedzanie zagrody jest bezpłatne.
Z ciekawością rozglądam się po wnętrzu. W dwóch izbach zostały zgromadzone eksponaty związane z tradycyjnym poleskim domostwem.
Dojeżdżam do Łowiszowa.
Przy wjeździe do miejscowości znajduje się pomnik poświęcony walkom oddziałów Korpusu Ochrony Pogranicza z Armią Czerwoną.
Korpus Ochrony Pogranicza był formacją wojskową, utworzoną w celu ochrony wschodnich granic II Rzeczpospolitej. Była to formacja elitarna ze względu na
wyszkolenie służących w niej ludzi, jakość uzbrojenia i realizowane zadania. W nocy 1 października 1939 r. dowodzona przez generała Wilhelma Orlika-Rückemanna grupa
tego Korpusu, licząca około 3000 żołnierzy, znalazła się w rejonie Wytyczna. Miała ona dołączyć do Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Kleeberga. Około godziny 9.00 rano doszło do bitwy między wojskami Korpusu Ochrony Pogranicza a oddziałami Armii Czerwonej. Walki trwały do godziny 13.00, kiedy to ze względu na ogromne wyczerpanie żołnierzy i brak amunicji zarządzono odwrót w kierunku lasów koło Sosnowicy. Tam zaplanowano rozwiązanie grupy wojsk Korpusu. Podczas bitwy pod Wytycznem oraz bezpośrednio
po niej poległo 93 żołnierzy, których pochowano na miejscowym cmentarzu. W 1989 r. w tym miejscu usypano kopiec i odsłonięto pamiątkową tablicę oraz wystawiono symboliczne
kwatery żołnierskie. Ciała żołnierzy spoczywają głównie na cmentarzu wojennym we Włodawie.
Jezioro Wytyckie
Z Łowiszowa jadę do Urszulina. Tu w siedzibie Poleskiego Parku Narodowego kupuję bilet. Przed wejściem na ścieżkę Perehod nie udało mi się kupić biletu przez internet. Czuję się usprawiedliwiona - kupiłam bilet całodniowy (cena 12 zł).
W bliskiej odległości od Urszulina położona jest ścieżka przyrodnicza Czahary. Nazwa "czahary" oznacza mokradła porośnięte karłowatymi drzewami i krzakami, a była używana dawniej przez ludność na wschodnich ziemiach I Rzeczypospolitej już w XVII wieku.
Ścieżka przyrodnicza Czahary to najmłodszym "dziecko" Poleskiego Parku Narodowego. Prowadzi przez teren kompleksu Bagna Bubnów. Na Bagnie Bubnów mają miejsce największe koncentracje żurawi w regionie.
Wprawdzie nie planowałam przejechania dzisiaj tej ścieżki, ale skoro jestem tak blisko...
Ścieżka rozpoczyna się w miejscowości Zastawie przy wieży widokowej. Drogą gruntową dojeżdżam do lasu. Stąd ścieżka w znacznej części biegnie po drewnianych kładkach. Długość trasy wynosi około 6,5 km. Można wybrać krótszą trasę liczącą około 4,8 km.
Na trasie znajdują się udogodnienia w postaci wież i platform widokowych
Wracam do Urszulina i odbijam w drogę prowadzącą do Sosnowicy. Przy tej trasie znajdują się dwie kolejne ścieżki przyrodnicze - Dąb Dominik i Obóz powstańczy, które zamierzam przejechać.
Ścieżka przyrodnicza Dąb Dominik rozpoczyna się w miejscowości Kolonia Łomnica. Biegnie drogą leśną oraz drewnianymi kładkami.
Dąb Dominik
Drewniana kładka.
Największą atrakcją ścieżki jest zarastające Jezioro Moszne. Prowadząca do niego drewniana kładka zabezpieczona barierkami i pomost na jeziorze przypomina mi Jezioro Obradowskie w Lasach Parczewskich.
Dalsza część ścieżki przebiega skrajem boru bagiennego i borem wilgotnym, prowadząc do torfianek - dawnych wyrobisk po wydobyciu torfu, a dalej do wsi Jamniki.
Ścieżka kończy się dosyć nietypowo - na tyłach posesji. Niewielki odcinek do drogi głównej trzeba pokonać przez prywatną łąkę.
Jadę dalej. Odbijam z drogi głównej w kierunku Lipniaka. Znak informuje, że do Lipniaka jest 4 km. Droga prowadzi przez las. Jeszcze trochę i będzie można powiedzieć o jej nawierzchni, że kiedyś był tu asfalt.
Lipniak to mała wioska, można określić ją osadą. Przy drodze naliczyłam zaledwie kilka domów.
Ścieżka Obóz Powstańczy rozpoczyna się przed mostem na kanale „Doprowadzalnik Bogdanka-Wola Wereszczyńska”. Znajduje się tu parking, wiata, palenisko, a także komórka z drewnem na ognisko.
Ścieżkę od pozostałych wyróżnia motyw historyczny. Poświęcona jest ona pamięci bohaterów Powstania Styczniowego. Pod koniec czerwca 1863 r. podpułkownik Karol Krysiński, założył nieopodal wsi Lipniak obóz powstańczy funkcjonujący do marca 1864 r. Okresowo w obozie przebywało ponad 1000 powstańców.
Lipniak
Przed wejściem na ścieżkę znajduje się parking wraz z zadaszeniem turystycznym
Przy trasie znajdują się tablice informacyjne
Trasa prowadzi przez las. Miejscami droga jest błotnista. Omal nie wjechałam w olbrzymią wyrwę zalaną wodą.
Brzoza czarna - rzadki podgatunek brzozy brodawkowatej. W Polsce podgatunek ten spotykany jest sporadycznie w lasach, zwykle w pojedynczych egzemplarzach. W Poleskim Parku Narodowym występuje w kilku miejscach np. na terenie Obwodów Ochronnych Bubnów i Łowiszów.
Dąb powstańców - obiekt miejscowych legend o odwiecznym dębie „gdzie kozak stracił głowę”. Porucznika Jan Nałęcz Rostworowski, walczący pod rozkazami pułkownika Karola Krysińskiego tak relacjonował to zdarzenie: „... Podczas naszego pobytu na Lipniaku podsuwały się niejednokrotnie ku nam podjazdy nieprzyjacielskie, mianowicie kozackie. Na drodze z Lipniaka do Bud Wytyckich stał dąb z konarem wyciągniętym nad dróżką, w miejscu, gdzie ona skręcała się raptownie, konar był tak nisko, że jeździec musiał się dobrze schylić, aby pod nim przejechać. Oddział kozaków chcąc wybadać, co robimy, podsunął się dróżką i natknął na naszą Pikietę, która dała ognia. Paru kozaków puściło się za nią, a jeden z nich padł na miejscu z roztrzaskaną o ten konar głową”.
Dojeżdżam do kolejnego przystanku o nazwie „Mogiłki”. Według tradycji ludowej i przekazu Pana Antoniego Stefaniuka ze wsi Lipniak, około 1 kilometra za miejscem obozu na Lipniaku miała znajdować się zbiorowa mogiła powstańcza. Wcześniej miał tam stać również krzyż. W roku 2008 na tym terenie podjęto badania archeologiczne na zlecenie Telewizji Polskiej S.A. Oddział w Lublinie. Celem prac było zlokalizowanie konstrukcji i obiektów obozu zimowego K. Krysińskiego oraz trzech mogił powstańczych. Zlokalizowano dwa obiekty archeologiczne: pozostałości obwałowań ziemnych obozu powstańczego oraz prawdopodobne miejsce istnienia zbiorowego grobu powstańców. Badania detektorami wyznaczyły miejsce z wystąpieniem 8 cienkich, krótkich gwoździ, przypuszczalnie z ogrodzenia mogił. Natomiast badania georadarem wykazały bardzo nierównomierną i dość dużą anomalię mineralizacji gruntowej. Anomalie takie mogą świadczyć o tym, że znajduje się tutaj mogiła masowa, w której pochowano nawet kilkadziesiąt ciał, na głębokości 1,7 – 1,9 m.
Mi to miejsce przywodzi na myśl Mogiłę z powieści Elizy Orzeszkowej "Nad Niemnem".
Nieopodal Mogiłek znajduje się wieża widokowa.
Z wieży widokowej rozciąga się rozległy widok na kompleks tzw. Łąk Zienkowskich. Jest to duży kompleks, liczący ok. 1200 ha, ciągnący się od miejscowości Zienki (stąd nazwa) na zachodzie, aż do miejscowości Nowiny na wschodzie.
Dalej jadę/prowadzę rower groblą wzdłuż rowu melioracyjnego. Na tym fragmencie trasa ścieżki, miejscami została wyposażona w kładki. Idąc groblą w kierunku zachodnim po prawej stronie mam widok na „Łąki Zienkowskie”, natomiast po lewej stronie jest las bagienny, zalany wodą.
W dalszej części kładka prowadzi w pobliżu żeremi bobrowych.
Kładka kończy się i wychodzę na drogę leśną. Skręcam w prawo i po pokonaniu około 100 m skręcam w lewo. Po pokonaniu około 15 m docieram do ostatniego przystanku ścieżki "Życie obozowe", upamiętniającego miejsce obozu i życie obozowe.
Wracam tą samą drogą przez Lipniak do głównej drogi. Mijam Zienki, Górki, dojeżdżam do Sosnowicy. Zaczyna zmierzchać. Do domu coraz bliżej.
To był udany dzień. Z pewnością na ścieżki przyrodnicze Poleskiego Parku Narodowego wrócę wiosną.
Kategoria Wycieczki, Ciekawa Lubelszczyzna
Kozłówka
-
DST
101.56km
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Podobno pecha przynosi czarny kot przebiegający przez drogę. Mi drogę przebiegł łoś. Czyżby narodziła się nowa tradycja?! Ale od początku...
Słoneczny poranek prowokował do dłuższej rowerowej wycieczki. Niestety ostatnimi czasy moja cykloza w potyczce z domowymi obowiązkami ponosi sromotną klęskę. Z pomocą przyszła rodzina. Młody ciut posprzątał, ciut zostało dla mnie. Zakupy, obiad i na rower. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Przecież nie żyję po to aby sprzątać ;) Porządki dokończę po powrocie.
Cel - Kozłówka. Wyjeżdżam z domu po godz. 13.00. Dzisiaj jadę szosówką. Starszy zmienił dętkę w tylnym kole. Na ostatniej przejażdżce złapałam kapcia.
Po niebie płyną szare chmury. Czy będzie padać? Liczę, że uda mi się uniknąć spotkania z panem deszczem. Jadę ścieżką wzdłuż wojewódzkiej. +- 2 km po wjeździe na ścieżkę, drogę przebiega łoś. Jest wielki. Dobrze, że kierowca auta jadącego wojewódzką zdążył zahamować przez tym olbrzymem.
Wieje. Jadę pod wiatr. Nie walczę z wiatrem, nie chce mi się. Mijam Lubartów. Licznik pokazuje 36,46 km. Do Kozłówki pozostało około 6 km. Czuję, że coś jest nie tak. W tylnym kole mam kapcia!!! Dlaczego dzisiaj!!! Nie!!! Czyżby łoś przyniósł mi pecha?! Ja oczywiście nie mam łatek, nie mam pompki, bo po co, przecież nic nie powinno się stać. Zresztą nie jestem techniczna. Zastałaby mnie noc przy zmianie dętki.
Jednak w tym rowerowym nieszczęściu mam odrobinę szczęścia. Dojechałam do restauracji Laguna w miejscowości Skrobów-Kolonia :) Zamawiam herbatę i dzwonię do Starszego. Pomyślałam, że mogłabym kontynuować wycieczkę na Scottusiu :) Proszę, aby nie zapomniał licznika.
Zaczyna padać. Przez moment nawet leje. Przyjeżdża Starszy. Deszcz powoli ustaje. Zamieniamy rowery. Spec wraca do domu autem.
Starszy nakłania mnie do powrotu do domu. Wędrujące po niebie ciemne chmury wróżą deszcz. Jednak jadę dalej, jadę do Kozłówki. Ostatnio byłam tam chyba w 2017 r., lub 2018 r. Czas tak szybko ucieka...
Mam pecha. Licznik nie działa i zapomniałam o butach. W Scottcie są zwykłe pedały, a w szosówce mtb. Cóż. Kto upartemu zabroni jechać w butach z blokami na zwykłych platformach :) A licznik. Cóż. Sprawdzę go na spokojnie w domu, a teraz włączę rejestrator w Mapach.cz :)
W Kozłówce znajduje się kompleks pałacowy - dawna siedziba Zamoyskich. Pałac w Kozłówce powstał w XVIII wieku dla Michała Bielińskiego, ale okres swej największej świetności przeżył na przełomie XIX i XX wieku, kiedy to powstała na tych terenach ordynacja zamojska.
W czasach Konstantego Zamoyskiego pałac w Kozłówce był jedną z najpiękniejszych siedzib arystokratycznych w dawnej Polsce. Jego uroda zachwyca do dziś. Zamoyscy byli właścicielami posiadłości w Kozłówce do roku 1944. We wnętrzach pałacu w Kozłówce od lat istnieje Muzeum Zamoyskich
Znowu zaczyna padać. W pośpiechu robię zdjęcia. Wrócę tu za rok. Pałac jest wdzięcznym obiektem fotograficznym i nie tylko. W Kozłówce kręcony był film "Chopin. Pragnienie miłości".
Wracam do domu dłuższą trasą przez Czemierniki. Na trasie nie robię zdjęć, szkoda mi czasu na postoje. Robi się późno, a na mnie czeka sprzątanie. Jestem konsekwentna w antyfotkowym postanowieniu do Czemiernik. Tu kapituluję. Mam mnóstwo zdjęć kościoła w Czemiernikach, ale chyba wciąż za mało :)
Jestem w domu. Wycieczka stała się wspomnieniem :)
Kategoria Wycieczki
Treningowe wspomnienia
-
DST
100.44km
-
Czas
04:32
-
VAVG
22.16km/h
-
VMAX
35.76km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczesnym popołudniem wróciłam ze szkolenia i pogoniłam na rower. Mimo deszczowych zapowiedzi nie padało. Nie mogłam nie skorzystać z takiej okazji, tym bardziej, że prognozy meteo na weekend nie napawały optymizmem.
Wybór trasy był prosty. Chciałam ożywić wspomnienia. Wrócić do czasu kiedy trenowałam przed Rudawską Wyrypą w 2014 r. kręcąc kółeczka przez Ostrów Lubelski.
Po +- 20 km wjechałam w deszcz. Jednak prognozy się sprawdzają?! Dlaczego właśnie dziś, kiedy mam chwilę na rower. Trudno, zmienię trasę. Zawracam. Nie, nie chcę niczego zmieniać! Zawracam i... Zaniemówiłam. Takiej tęczy dawno nie widziałam.
Udało się. Deszczowe chmury odpłynęły. Asfalt był mokry, ale nie padało.
Zatrzymuję się w Białce nad Jeziorem Białka. Dawniej często tu przyjeżdżałam.
Za Starą Jedlanką, w lesie nad Jeziorem Gumieniek znajduje się ośrodek wypoczynkowy. Domki campingowe ukryte między drzewami, plac zabaw dla dzieci, park linowy, boisko do siatkówki plażowej i oczywiście jezioro. Każdy znajdzie coś dla siebie. W sezonie są tu tłumy wczasowiczów. Dzisiaj na parkingu były tylko dwa auta.
Tyle razy przejeżdżałam przez Ostrów Lubelski. Zawsze do miasteczka wjeżdżałam ulicą, przy której znajduje się budynek Urzędu Gminy. Dzisiaj pojechałam inną ulicą. Natknęłam się na takie cudeńka. Piękne stare drewniane domy.
Z Ostrowa pozostało już tylko wrócić do domu rowerowym skrótem przez moją leśną ścieżkę.
Było pięknie. Wspomnienia ożyły, nie tylko te treningowe, ale również te z nocnego rowerowego szwendania się po okolicy. Do domu dotarłam o godz. 20.30.
Kategoria Wycieczki
Otwarcie mostu w Siekierkach
-
DST
215.45km
-
Teren
20.00km
-
Czas
10:03
-
VAVG
21.44km/h
-
VMAX
52.71km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Gravel
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejna wycieczka po Pomorzu Zachodnim. Tym razem pojechaliśmy na otwarcie niemieckiej części mostu w Siekierkach.
Most w Siekierkach zobaczyłam po raz pierwszy jadąc ze znajomym rowerową trasą Odra-Nysa Łużycka. Dojechaliśmy tu wówczas ciut przed wschodem słońca. Zaintrygowała mnie ta konstrukcja. Niby zwyczajne metalowe ramiona osadzone na betonowych słupach, a jednak coś w sobie miały. Może sprawił to wschód słońca, a może opowieść znajomego o historii mostu i atrakcjach na polskiej części, oddanej do użytku kilka lat wcześniej.
Planowane zakończenie prac remontowych po stronie niemieckiej oraz uroczyste otwarcie mostu zbiegało się z moim urlopem. Nie mogłam nie przyjąć zaproszenia znajomego na rowerową wycieczkę, zwłaszcza, że dystans zapowiadał się ambitnie i trasa ciekawie.
Wyruszyliśmy z niewielkim opóźnieniem. Dla mnie godz. 10.00, to zbyt późno na start, ale cóż, przecież jestem tylko uczestnikiem/gościem, a nie kierownikiem wycieczki :)
Do mostu w Siekierkach jedziemy po stronie niemieckiej. Trasa jest urozmaicona - trochę asfaltu, trochę polnych dróżek i trochę bruku. Nie, jednak bruku jest za dużo ;)
Nie jest to moja pierwsza wycieczka przez Niemcy, ale po raz pierwszy jadę drogami obsadzonymi drzewami owocowymi. Ciut spowalniam jazdę robiąc co chwila czereśniowy przystanek. Jest pysznie :)
Pałac w Wartin
Nie zdążyliśmy na uroczyste otwarcie. Nie wiem, czy ominęło nas coś ważnego. Gdy dojechaliśmy, na moście było sporo spacerowiczów i rowerzystów. Fajna atmosfera, fajne miejsce. Robię honorową rundkę, oglądam z bliska konstrukcję, podziwiam krajobraz z wieży widokowej. Na koniec rozsiadam się na ławeczce po stronie polskiej i szukam w internecie informacji o moście.
"...Most w Siekierkach to pieszo-rowerowa konstrukcja, która powstała w wyniku przebudowy zabytkowego granicznego mostu kolejowego w Siekierkach. Na jej szczycie znajduje punkt widokowy. Most ma 785 metrów długości. Zbudowany został w 1892 roku jako kolejowy. W 1945 r. wycofujący się żołnierze niemieccy wysadzili konstrukcję. Po wojnie most odbudowano, ale nie kursowały po nim pociągi. W 2018 r. Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Zachodniopomorskiego i Urząd Barnim-Oderbruch podpisały umowę, dzięki której most stał się konstrukcją dla pieszych i rowerzystów.
W maju 2021 r. ukończono przeprawę po polskiej stronie, natomiast prace remontowe po stronie niemieckiej zakończyły się rok później. Otwarcie nastąpiło 25 czerwca 2022 r.
Most przebiega nad rozlewiskami starorzecza Odry, stanowiącego siedlisko ptaków i obszar o ogromnej wartości przyrodniczej. Teren ten jest częścią Cedyńskiego Parku Krajobrazowego...."
Widok z punktu widokowego na część niemiecką mostu
Strona polska
Z Siekierek do Trzcińsko-Zdrój jedziemy trasą rowerową stanowiącą fragment Trasy Pojezierzy Zachodnich. W terenie oznaczona została numerem 20. Trasa rozpoczyna się tuż przy granicy polsko-niemieckiej, od przeprawy mostowej.
Odcinek niemal na całej długości został poprowadzony śladem starego nasypu kolejowego, posiada łagodne spadki i łuki.
Prowadzi przez lasy, pola, wokół urokliwych zakątków Cedyńskiego Parku Krajobrazowego, przez miejscowości takie jak Klępicz, Przyjezierze, Godków, Jelenin, Brwice.
Ścieżka jest malownicza. Nawet strugi deszczu przed Klępiczem nie pozbawiły jej uroku.
Klępicz. Dawny dworzec kolejowy. Jego mieszkańcy udekorowali podwórko i przygotowali miejsca odpoczynku dla rowerzystów. Można się tu napić kawy lub herbaty. "Odpocznij, rowerzysto drogi, przed tobą kawał drogi" – zachęcają gospodarze. Pozostawiono również zeszyt, do którego można się wpisać :)
Trzcińsko-Zdrój
Do Szczecina wróciliśmy ciut przed zmierzchem zostawiając za sobą burzowe chmury :)
Kategoria Wycieczki
Powrót do krainy dzieciństwa
-
DST
7.56km
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Odwiedził nas kuzyn. W bagażniku przywiózł.... rower!!! Miał marzenie - chciał pospacerować rowerowo znajomymi ścieżkami z dzieciństwa i młodości. Ależ mi było miło mu towarzyszyć.
To był piękny spacer :)
Kategoria Wycieczki
2022-06-01
-
DST
38.13km
-
Czas
01:57
-
VAVG
19.55km/h
-
VMAX
45.18km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Gravel
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Wycieczki
Nadbużańska pętla
-
DST
221.36km
-
Czas
09:09
-
VAVG
24.19km/h
-
VMAX
40.23km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Gravel
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trochę wycieczkowo, trochę treningowo. Chciałam sprawdzić, jak będzie sprawował się Gravel na ciut dłuższym dystansie. Wybrałam malowniczą Nadbużańską trasę.
Pałac Zamoyskich w Jabłoniu. Zaprojektowany w wiedeńskiej pracowni Fellnera i Helmera. Wybudowany w latach 1904-1905 przez hrabiego Tomasza Zamoyskiego. Pałac w Jabłoniu to najpiękniejszy przykład neogotyku angielskiego w Polsce.
Sławatycze. Rzeźby Brodaczy. Brodacze to lokalna nazwa przebierańców, którzy w ostatnich 3 dniach grudnia w okresie kiedy żegna się stary rok, nakładają specjalne stroje i paradują w nich po ulicach Sławatycz.
Kościół Matki Boskiej Różańcowej w Sławatyczach.
Włodawa
Cerkiew Narodzenia Najświętszej Maryi Panny we Włodawie
Orchówek. Widok na Bug i Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia.
Na trasie:
Sobiborski Park Krajobrazowy
Okolice Hańska
Laski Bruskie
Poleski Park Narodowy. Coraz bliżej domu...
Gravel przeszedł test pomyślnie. To idealny rower na nasze połatane Wschodnie drogi i na dłuższe dystanse.
Dobrze było znowu gonić znajomymi ścieżkami :)
Kategoria Trening, Wycieczki
Majówka
-
DST
166.51km
-
Czas
08:11
-
VAVG
20.35km/h
-
VMAX
45.19km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Gravel
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przyszedł maj, a ja wybrałam się na pierwszą od bardzo dawna wycieczkę. Pojechałam na Zachód. Znajomy zaprosił mnie do wspólnego rowerowania
Do Krajnika Dolnego jadę autem, a dalej na pożyczonym rowerze.
Wycieczka należy do tzw. tematycznych. Jej celem było odwiedzenie kilku wież widokowych i ruin zamków w Branderburgii.
Hohenlandin
Ruiny pałacu w Hohenlandin
Kościół
Samoobsługowy sklepik :)
Angermünde
Ruiny zamku w Angermünde
W Angermünde urzekł mnie dom z kwitnącymi okiennicami
W drodze
Ścieżka rowerowa wzdłuż jeziora Grimnitzsee
Ścieżka rowerowa wzdłuż jeziora Werbellinsee
Biesenthal
Rycina przedstawiająca zamek na dwóch wzgórzach połączony mostem
Wieża widokowa
A tak podobno wyglądał zamek
:)
A może zmienić trasę i pojechać do Berlina :)
I ostatni punk wycieczki
Wieża Bismarcka w Bad Freienwalde.
Robi się późno. Wracamy do Polski. Jedziemy do Cedyni, a stąd bocznymi drogami do Krajnika Dolnego.
Kategoria Wycieczki
Antywprawka #9/4- Gdynia
-
DST
57.40km
-
Teren
30.00km
-
Sprzęt Trek
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranek nad Jeziorem Dobre
W drogę...
Grota w Mechowej
Puck. Wspólna fotka na molo i pożegnanie
W drodze do Gdyni...
Zamek Jan III Sobieski w Rzucewie
;)
Rezerwat Przyrody Beka
Gdynia
Ciąg dalszy już za rok - Antywyprawka #10 :)
Kategoria Wycieczki