Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Żeszczynka Mleczna Wieś

  • DST 102.81km
  • Czas 03:54
  • VAVG 26.36km/h
  • VMAX 39.18km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 listopada 2016 | dodano: 13.11.2016

Na mapie Lubelszczyzny jest wiele ciekawych miejsc, w których jeszcze nie byłam. Jednym z takich miejsc do dzisiaj była Żeszczynka - Mleczna Wieś.

Żeszczynka to malownicza wieś położona w w gminie Sosnówka. Posiada bogatą historię powiązaną z kościółkiem unickim wokół którego powstała cała wieś. Od 1919 r. w Żeszczynce istnieje parafia rzymskokatolicka, a dawny kościół unicki (zamieniony w 1875 r. w prawosławną cerkiew) został zamieniony na kościół katolicki pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego.
Od XVII wieku Żeszczynka należała do kodeńsko-wisznickich dóbr rodu Sapiehów. Nazwa jeszcze w XIX wieku pisana była Rzeszczynka. Żeszczynkę wielokrotnie trawiły pożary. Wieś posiada wiele użytków zielonych więc ma bogate i sięgające wielu wieków tradycje hodowli krów i wytwarzania produktów z mleka (sery,masło).

Jadę drogą K-63, mijam Wisznice, odbijam z trasy i ... Wjeżdżam jakby do innego świata. Tu czas zatrzymał się w miejscu.





Niestety krów nie widziałam, mleka, domowego masła i sera nie skosztowałam, więc wrócę do Żeszczynki latem :)

                                                                                       Koniec :)


Kategoria Wycieczki, Ciekawa Lubelszczyzna

Zwyczajna codzienność

  • DST 50.00km
  • Temperatura 1.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 listopada 2016 | dodano: 10.11.2016

Wszystko toczy się swoim starym utartym torem. Kolejny poranek, kolejny dzień. Spokój. Lubię takie chwile, taką zwyczajną codzienność, bez nagłych burz.
Siedzę przy stole z kubkiem gorącej herbaty. Gapię się w okno. Dzisiaj nie pada. Po wczorajszej powodzi na asfalcie ani śladu. Zrobiłam zakupy, posprzątałam. Zostało jeszcze ciasto i obiad. Obiad mam zrobić na godz. 16.00, a ciasto upiekę w międzyczasie. Jakiś pomysł?
:))) Może i dziś pogonię na rower! POGONIĘ :) Pewnie jeszcze kiedyś i to nie raz, ale teraz mam jeździć rekreacyjnie.
Pojadę Specem, będzie szybciej, wykręcę średnie kółeczko po wojewódzkiej i wrócę za dwie godziny. Jak pomyślałam tak prawie zrobiłam. Cóż, a może lepiej zrobią mi na świeżym powietrzu dwie godziny z małym załącznikiem? Złapałam w Specu po raz kolejny gumę w tylnym kole. Jadę Scottem. Na wojewódzkiej mam całe mnóstwo punktów odniesienia, wiem dokąd dojechać aby zrobić 20, 30, 40 czy 50 km.
Jadę bez pośpiechu. Rozglądam się. Na polach leżą resztki śniegu. Mijam hardkorowy odcinek, dawny hardkorowy odcinek.

Wjeżdżam w aleję lipową. Jakże inaczej ona dzisiaj wygląda

Jest i wojewódzka. Zatrzymuję się na fotkę

Gdy chcę ruszyć dalej dostrzegam przy kole Scotta maleństwo

Mały grzybek w śnieżnej zaspie. Co on tu robi? Biedactwo.

Spoglądam na zegarek. Powinnam przyspieszyć. Dojeżdżam do dzisiejszego punktu odniesienia. Zawracam.Nie raz robiłam Specem takie kółeczko i wiem, że po powrocie do domu licznik wskazywałby około 53 km, ale mimo to wpiszę 50 km, tak jest obiektywniej, skoro jeżdżę bez licznika robiąc dystans +-

Niby zwyczajna codzienność, a jednak piękna.


Kategoria Po pracy

Pierwszy śnieg

  • DST 20.00km
  • Temperatura 1.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 listopada 2016 | dodano: 09.11.2016

Nie wierzyłam we wczorajsze prognozy pogody na dzisiejszy dzień. Opady śniegu?! W całym kraju?! Czy to możliwe?
Wszystkie poranki wyglądają podobnie. Budzik, toaleta, poranna herbata z cytryną. Wstałam pierwsza. Zaparzyłam herbatę i krzątałam się po kuchni przygotowując śniadanie. Spojrzałam w okno. Prognoza sprawdziła się. Na trawniku, krzewach, dachu altanki leżał śnieg. Co więcej - nadal padał! Pierwszy śnieg! Wypadało to uczcić na rowerze.
Wyjechałam z domu przed południem. Chciałam nacieszyć oczy pierwszą bielą.

Na pierwszy zimowy spacer zabrałam Scotta. Licznik nadal nie działa i w tej sytuacji wojewódzka idealnie nadaje się do przejazdu +- X-kilometrów. 
Padał śnieg z deszczem. Było mokro. Zamierzałam przejechać +- 30 km. Taki dystans wydawał mi się idealnym minimalnym dystansem w pierwszych "zimowych" warunkach. Zamierzałam... :) Przejechałam +- 10 km i zawróciłam do domu. Też fajnie :)


Kategoria Po pracy

Rowerowy grzybiarz

  • DST 74.81km
  • Czas 02:56
  • VAVG 25.50km/h
  • VMAX 36.04km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 listopada 2016 | dodano: 08.11.2016

Jeszcze wczoraj nic nie zapowiadało dzisiejszego rowerowego grzybobrania.

Ale od początku...
Deszcz, plucha, szaruga. Tak wyglądały ostatnie dni. Powoli zaczął mi się udzielać szarugowy nastrój. Dzisiejszy poranek różnił się od poprzednich tylko  tym, że nie mżyło. Niebo nadal było zasłonięte ciężkimi ołowianymi chmurami. A jednak. W południe słońce zaczęło nieśmiało przebijać się przez szarość chmur. Nareszcie! Pojechałam na spacer do lasu. Chciałam nacieszyć się słońcem i ciszą przerywaną jedynie szelestem liści.

Wyszłam z lasu. Ruszyłam tą samą drogą do domu. I wtedy ogarnęło mnie to dziwne uczucie. Znam je doskonale. Ono wraca zawsze po przerwie w rowerowaniu. Nie ważne, jak długo trwała ta przerwa. Ono zawsze wraca. To wypadkowa tęsknoty, zdziwienia, zaskoczenia, radości, zauroczenia. Jadę dalej, przed siebie, nie chcę wracać do domu, nie teraz.
Czy muszę pisać dokąd pojechałam?
Na leśnej ścieżce spotkałam grzybiarzy.

Ja nie potrafię zbierać grzybów, zresztą nie potrafię nawet powiedzieć, czy lubię zbierać grzyby. Na pewno lubię spacerować po lesie, ale grzyby... I stało się. Być może sprawił to widok grzybiarzy - zaczęłam rozgarniać liście w poszukiwaniu grzybów. Znalazłam! Grzyby były malutkie, ale były!

Zachęcona rozglądałam się dalej. Są! Ależ dorodne!

Może będzie jeszcze ze mnie grzybiarz - rowerowy grzybiarz :)


Kategoria Po pracy

Hymn Basikowy

  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 listopada 2016 | dodano: 06.11.2016

Po Wszystkich Świętych dopadła mnie jakaś niemoc. Lekarz zaaplikował lekarstwa i kazał dużo odpoczywać. Tym razem nie dyskutowałam - zdrowie najważniejsze. Scotta i Speca wysłałam na zasłużony urlop. Wprawdzie nie żaliłam się bliskim na swój chorowity los, ale moja chrzestna córka Dorotka ma niesamowitą intuicję. Wsparła swoją chrzestną mamę ciepłym słowem.
Wczesnym wieczorem 3 listopada odbieram od Dorotki sms-a i co czytam???!!!
Napisała dla mnie wiersz!
Toć to prawdziwy hymn Basikowy :)

Jedzie Basik na rowerze,
złość ją na pogodę bierze,
bo chociaż tak się składa,
że deszcz na nią nie pada,
to wiatr złośliwy dla hecy,
wieje jej w twarz,
a nie w plecy

Czyż to nie urocza rymowanka?
Dziękuję Dorotko, moja wierna blogowa Czytelniczko :)

P.s.
Niewielkie sprostowanie - okazało się, że mój blog był inspiracją rymowanki, Dorotka pomysłodawczynią, Edytka pierwszym recenzentem, a wszystko ubrał w słowa Marek.
Marku, Dorotko, Edytko - dziękuję bardzo :)))



Miesięczniaczek :)

  • DST 60.00km
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 31 października 2016 | dodano: 01.11.2016

Wyrzeźbiony, ale jest! Wróciłam z pracy ciut później. Starszy zrobił mi niespodziankę -  wyszorował Speca. Żal mi było ciągnąć w noc na wojewódzką taki lśniący rowerek, a miesięczniaczek kusił, więc - Scott wrócił do łask :) Tyle, że jakiś czas temu licznik na moim góralu odmówił posłuszeństwa... Pognałam +- 30 km w jedną stronę i zawróciłam. W ten oto sposób dojechałam w październiku tysięczny kilometr. Uff, było ciężko, ale się jeszcze tym razem udało. 


Kategoria Po pracy

Ścieżka woła!

  • DST 102.35km
  • Czas 03:45
  • VAVG 27.29km/h
  • VMAX 41.53km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 października 2016 | dodano: 28.10.2016

Kiedy to ja byłam na swojej ścieżce...
Dzisiaj wychodząc na rower zażartowałam, że ścieżka woła, muszę gonić. Zawsze, gdy jadą leśną ścieżką ogarnia mnie bardzo miłe uczucie, czuję się tu, jak u siebie. Lubię tu wracać




Kategoria Po pracy

:)

  • DST 75.43km
  • Czas 02:43
  • VAVG 27.77km/h
  • VMAX 39.96km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 października 2016 | dodano: 26.10.2016

Po ostatnim "maratonie" w pracy czuję się odmóżdżona. Dlatego moja dzisiejsza blogowa mowa będzie krótka. Miałam wolne od południa, więc pognałam ciut zmodyfikowaną niedzielną trasą po leśną fotkę.
Zanim dojechałam do lasu...

Jestem!!!



A potem była wojewódzka bez zdjęć i bystry powrót do domu, bo praca czeka :)


Kategoria Po pracy

Niedzielny spacer pod ołowianym niebem

  • DST 100.76km
  • Czas 03:47
  • VAVG 26.63km/h
  • VMAX 38.39km/h
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 października 2016 | dodano: 23.10.2016

Od czwartkowego wieczoru lało, padało, mżyło, a jeśli przestawało padać, to jedynie na krótką niezauważalną chwilę. 
Niedzielny poranek był zamglony i pochmurny. Przed południem pokazało się ołowiane niebo, które straszyło deszczem. W myślach powtarzałam rowerową wyliczankę - będzie lało, padało, mżyło, jechać, nie jechać... Padło na jechać. I w ten sposób o godz.14.00 pognałam na rower. Nie zabrałam ze sobą aparatu. Było szaro-buro, a poza tym chciałam jechać bez przerw, aby wykręcić kółeczko przy dziennym świetle. Moje tempo nie zapowiadało się na wyścigowe. Trochę wiało, a ja nie byłam dzisiaj w wyczynowej dyspozycji.
Nie nakręcałam się na setkowy niedzielny standard. Chciałam jedynie pojechać ciut dalej od codziennych kółeczek po wojewódzkiej. 
Pomysł na trasę zrodził się po wyjściu z domu. Kierunek Czemierniki, a stąd zamierzałam dojechać do wojewódzkiej nieznaną mi dotychczas drogą. Jak pomyślałam, tak popedałowałam. Żałowałam, że nie zabrałam aparatu. Odkryłam bardzo urokliwą i spokojną trasę. Droga prowadziła przez las, była lekko pofalowana i prosta niczym pas startowy. Pochylały się nad nią drzewa ubrane w złote liście. Ależ miałam widok! Cudownie! Las ciągnął się przez około 6 km.
Mijałam małe miejscowości, lasy, pola. Ruch na trasie był niewielki, a asfaltowa nawierzchnia drogi całkiem znośna. 
Dojechałam do wojewódzkiej. Czy ja mam ochotę na dalszą jazdę codzienną trasą w świąteczny dzień? - zadałam sobie pytanie. Zawróciłam. Znowu mijałam małe miejscowości, lasy, pola...
Niebo było coraz bardziej ołowiane. Czy będzie padać? Czy zdołam wrócić do domu na suchym kole? Pogrążona w ołowiano-deszczowych myślach dotarłam do wojewódzkiej. Licznik wskazywał 89 km. Do domu pozostało około 5 km. Może jednak zrobić zawrotko/nawrotkę na wojewódzkiej i dokręcić do setkowego niedzielnego standardu? Dokręciłam. A w przyszłą niedzielę zabiorę aparat i pojadę trasą dzisiejszego kółeczka.


Kategoria Po pracy

2016-10-20

  • DST 50.05km
  • Czas 01:47
  • VAVG 28.07km/h
  • VMAX 40.35km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 października 2016 | dodano: 20.10.2016


Kategoria Po pracy