Basik prowadzi tutaj blog rowerowy

Miesięczniaczek :)

  • DST 106.25km
  • Czas 03:55
  • VAVG 27.13km/h
  • VMAX 37.42km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 kwietnia 2015 | dodano: 26.04.2015

Udało się! Tysięczny kilometr w kwietniu przejechany! Ogólny miesięczny dystans będzie najsłabszy z dotychczasowych miesięcznych dystansów, ale najważniejsze, że udało się pokonać tysiąc kilometrów. Nie było łatwo. Miałam bardzo mało czasu na rower. W ciągu ostatnich dwóch tygodni praktycznie nie jeździłam, a to pogoda była nie rowerowa, a to wyciszałam się przed Harpaganem, a to ruszyliśmy z remontem. Trochę mnie niepokoi ta rowerowa bezczynność, bo w najbliższą sobotę startuję w ultramaratonie. To będzie mój pierwszy ultramaraton - 504 km.
Wszystko wskazuje na to, że pojadę, choć po wywrotce na Harpaganie miałam mieszane uczucia. Znowu się poobijałam. Dla równowagi tym razem potłukłam prawa stronę - prawy bark, łopatkę, rękę, nogę, a nawet obie nogi :) Jest już dobrze, ale zaraz po upadku miałam problemy z poruszaniem ręką i było tak zabawnie, że koleżanka pomagała mi zdjąć koszulkę rowerową, gdy chciałam wziąć prysznic po maratonie :) Jest jednak szansa, że do końca tygodnia zejdą siniaki oraz strupy i wystroję się do pracy w spódnicę :)
Ale wracając do dzisiejszego dnia... Dzisiaj zrobiłam sobie ostatni normalny trening przed ultramaratonem. Może po niedzieli znajdę chwilę, aby delikatnie popedałować. Mentalnie jestem przygotowana do startu, ale jak zareaguje mój organizm na taki wysiłek, sama nie wiem. Jeśli poradzę sobie z dystansem będzie super, a jeśli przy okazji zdobędę kwalifikacje do BBT będzie mega super (504 km/25 godzin).


Kategoria Trening

Po przerwie :)

  • DST 90.56km
  • Czas 03:21
  • VAVG 27.03km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 kwietnia 2015 | dodano: 24.04.2015

Życie mnie dopadło :) W poniedziałek ruszyliśmy z remontem. Przez najbliższe tygodnie o rowerze będę mogla tylko pomarzyć, choć nie poddam się łatwo - w każdą wolną chwilę, choćby taką tyci tyci maluteńką pogonię na rower :)



Kategoria Trening

ERnO Harpagan-49. Kaliska 17-19 kwietnia 2015r.

  • DST 177.60km
  • Teren 157.60km
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 kwietnia 2015 | dodano: 21.04.2015

To był Harpagan zupełnie inny od tych, w których dotychczas brałam udział.... Może wolną chwilą skreślę kilka słów...





Kategoria Maratony

A jednak nie pojechałam w towarzystwie

  • DST 61.19km
  • Czas 02:38
  • VAVG 23.24km/h
  • VMAX 35.67km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 kwietnia 2015 | dodano: 12.04.2015

Dzisiaj miałam jechać ze "ścigantami", jednak nie pojechałam. Nie to, abym stchórzyła - po prostu - proza życia - wyjeżdżali o godz. 10.20, a ja w tym czasie po powrocie z kościoła zaczynałam gotowanie... W pierwszej wersji godzina zbiórki miała być późniejsza i myślałam, że zdążę wszystko ogarnąć i pogonię z nimi na rower. Co się odwlecze, to nie uciecze, pojadę następnym razem.
Może lepiej, że dzisiaj z nimi nie pojechałam, bo dałabym plamę. Wiało. Mało powiedziane, że wiało - bardzo porywiście wiało. Wiatr oszalał. Tyle razy sobie powtarzałam, że w taką wichurę nie jeżdżę, a dzisiaj po obiedzie znowu pognałam. Ja też oszalałam. Jechałam noga za nogą. Nie miałam ani ochoty, ani siły na wietrzne przepychanki. Bez względu na kierunek jazdy wiatr przeszkadzał wiejąc w bok lub na twarz. Wiał tak silnie, że spychał mnie do osi lub prawej krawędzi jezdni. Od czasu do czasu spoglądałam na licznik nie dowierzając, że na szosówce można tak wolno jechać. Skróciłam dystans z planowanych 80 km do 60 km....

DST: 60,19 km



Scott z wizytą w Białymstoku

  • DST 222.55km
  • Czas 09:18
  • VAVG 23.93km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 kwietnia 2015 | dodano: 11.04.2015

Przynajmniej raz w roku mój Scott odwiedza swoje rodzinne miasto Białystok.

To właśnie w Białymstoku w kwietniu 2012r. kupiłam Scotta, oczywiście w - moim zdaniem - najlepszym sklepie patronackim Scotta przy ul. Sukiennej, u najlepszego sprzedawcy i serwisanta - Grzegorza.

Scott do Białegostoku podróżuje w aucie. Jedziemy ze Starszym. Zabrałam ze sobą małą sakwę, do której zapakowałam rowerowe ubrania. Zamierzam do domu wrócić rowerem. Starszy wróci sam, a ja zrobię sobie wycieczkę.
Do sklepu docieramy z około półgodzinnym opóźnieniem, o godz. 10.30. W kościele Św. Rocha odbywają się uroczystości upamiętniające 5 rocznicę katastrofy smoleńskiej. Ulice w rejonie kościoła, którymi dojeżdżamy do ul. Sukiennej są zamknięte. Dojazd do nich blokują radiowozy policji. Robimy dwa kółeczka i nareszcie udaje się dojechać do celu.
Scott ląduje na wieszaku. Grzegorz wstępnie sprawdza, które części trzeba wymienić. Jest ich dużo, bardzo dużo... Sponiewierałam swego Scotta przez zimę. Chwilę rozmawiamy. Starszy jedzie do domu, Grzegorz z Pawłem zajmują się Scottem, a ja ruszam w miasto. Mam do dyspozycji niewiele ponad 2 godziny.
Nie jestem logistycznie przygotowana na zwiedzanie Białegostoku, zresztą mam za mało czasu na dokładne poznanie miasta. Wybieram to, co przyciąga turystów - Pałac Branickich, który jest wizytówką Białegostoku.

Idę przez Plac Uniwersytecki. Wznosi się nad nim olbrzymi pomnik z napisem: "Bóg Honor Ojczyzna".

Obok znajduje się budynek Uniwersytetu.

Docieram na Rynek Kościuszki.

Bardzo ładnie.
Znajduję na Rynku "coś", co przywołuje w mojej pamięci wspomnienia z ubiegłorocznej wyprawy do Włoch.

Idę w stronę Archikatedry.

Nie wchodzę do środka. Może podczas kolejnego pobytu w Białymstoku uda się zwiedzić Archikatedrę. Dzisiaj oglądam ją z zewnątrz.

Wygląda imponująco.

W ten sposób docieram do Pałacu Branickich. Wchodzę bocznym wejściem od strony Archikatedry.

Jeszcze kilka kroków i jestem na dziedzińcu.

Oglądam...


... spaceruję...

... podziwiam...

... zaglądam przez bramę...

... cieszę oczy...

Oglądam Pałac ze wszystkich stron.

I jeszcze raz w innym kadrze.... nie mogę się zdecydować, które zdjęcie wybrać...

Z tyłu Pałacu znajduje się ogród...

... altana...

Pałac swoją wielkością robi wrażenie. Mogłabym tak spacerować i spacerować, ale muszę wracać. Do godz. 14.00 pozostało niewiele czasu.
Ponownie przechodzę przez Rynek Kościuszki. Moją uwagę przykuwa napis "Smocze naleśniki". Wchodzę. Jakże urokliwy lokal.

Naleśniki robiłam wczoraj i liczę, że po powrocie do domu zostanie choć jeden :) Zamawiam "smocze pierogi ruskie". Bardzo lubię ruskie pierogi, a smoczych jeszcze nie kosztowałam :) Porcja jest na prawdę smocza.

Pierogi smakowały wybornie. Do tego herbata Earl Grey i było pysznie.
Idę przez centrum. Mijam osobliwy i bardzo przyjemny dla oka pomnik Pinokia.

Moim punktem orientacyjnym jest kościół Św. Rocha.

Białystok to bardzo ładne miasto, a do tego przyjazne rowerzystom. Ścieżki rowerowe, rowery miejskie, rowerzyści na ulicach... Tak wygląda białostocka rzeczywistość rowerowa.
Kwadrans przed godz. 14.00 docieram do sklepu. Chłopaki krzątają się jeszcze przy Scottcie.

Pozostało złożyć go w całość.

Grzegorz mówi, że pracowali nad nim we trzech. On wie, że chcę wracać do domu rowerem i dlatego zależy mu aby jak najszybciej zakończyć serwis. Przede mną dystans 200 km.
Gdy Scott jest prawie gotowy ja chcę się przebrać w rowerowe ubrania. Wchodzę do przymierzalni. Wyjmuję z sakwy kurtkę i reklamówkę z drobnymi rzeczami - spodnie, czapka, rękawiczki, kominiarka. Zaglądam do reklamówki i konsternacja! Szok! Zamieniłam reklamówki i w sakwie wylądowała reklamówka z innymi reklamówkami, a reklamówka z rzeczami została w domu! Wczoraj pakowałam rzeczy koło północy, byłam bardzo zmęczona i .... W ten sposób zaczęły się moje białostockie przygody.... cdn




Kategoria Wycieczki

:)

  • DST 40.65km
  • Czas 01:32
  • VAVG 26.51km/h
  • VMAX 38.39km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 kwietnia 2015 | dodano: 09.04.2015

Wróciłam z pracy padnięta, a w domu trzeba zrobić przed jutrzejszym wyjazdem to, to i to... Myślę - nie ogarnę.... I pognałam na chwilę na rower - 20 km w jedną stronę i powrót. Taka powtórka z rozrywki z początku tygodnia. Słoneczko świeciło, piętnaście stopni na plusie - idealne warunki, a jednak tylko pozornie. Nadal porywiście wiało. Wiatr był boczny, ale tak dziwnie zawiewał, że w jedną i drugą stronę wiał w bok z akcentem na twarz. To tyle o wietrze. Obiecałam sobie, że nie będę narzekać na coś, na co nie mam wpływu.
Po powrocie do domu ogarnęłam wszystko. Najważniejsza była toaleta Scotta. Jutro gonimy na wiosenny serwis :)

DST: 40,65 km


Kategoria Trening

Czy to pora na zmiany?

  • DST 72.55km
  • Czas 02:46
  • VAVG 26.22km/h
  • VMAX 39.75km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 kwietnia 2015 | dodano: 08.04.2015

Dzisiejszy wpis mógłby mieć taką treść:
Dzisiaj zadania służbowe odrabiałam w domu. W międzyczasie ugotowałam obiad i o godz. 15.30 pomknęłam na rower. Wiało okrutnie.  Wykręciłam kółeczko przez leśną ścieżkę....
Jednak coś się wydarzyło. Niby takie nic, ale skutki mogą być poważne :) Po świątecznym spotkaniu na leśnej ścieżce dostałam od nowego znajomego sms-a - jeśli będę chciała popedałować w towarzystwie, jest do dyspozycji. Podziękowałam zaznaczając, że chętnie kiedyś wybiorę się na wspólny trening. Zresztą podczas wspólnego świątecznego pedałowania rozmawialiśmy na ten temat. Ja generalnie jeżdżę sama. Wyjątkiem są maratony i wyprawy - nie wszystkie, ale większość. Myślę, że z Irzim tworzymy zgrany duet i dobrze by się nam razem jeździło nawet po za startami w zawodach, ale dzieli nas ponad 700 km. 
Dzisiaj dostałam kolejnego sms-a od znajomego z zaproszeniem na wspólną wycieczkę w niedzielę. Organizuje ze swoją grupą wyjazd do Sławatycz. Wstępnie się zgodziłam... Nie wiem, czy będzie mi odpowiadała jazda ze "ścigantami", ale nie dowiem się jeśli nie pojadę. Ponadto nie wiem, czy będę w stanie dotrzymać im rowerowego kroku. Przyzwyczaiłam się do samotnych treningów, wycieczek, do tych swoich kółeczek kręconych w pojedynkę... Czy to pora na zmiany?

DST: 72,55 km
Czas: 02:46
V AVG: 26,22 km/h
V MAX: 39,75 km/h     


Kategoria Trening

Na chwilę...

  • DST 40.46km
  • Czas 01:29
  • VAVG 27.28km/h
  • VMAX 38.97km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Specialized
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 kwietnia 2015 | dodano: 07.04.2015

Dzisiaj pognałam na rower tylko na chwilę. Wyjechałam z domu o godz.18.00. Zamierzałam treningowo przejechać 30 km, ot tak w jedną stronę 15 km i powrót. Było jeszcze w miarę widno i z 15 km w jedną stronę zrobiło się 20 km. Tak trudno było zawrócić....
Nie przełożyłam lampek do szosówki, więc o nocnej jeździe nie mogło być mowy.
Nadal trochę wieje, ale najważniejsze, że nie pada.
DST: 40,46 km
Czas: 01:29
V AVG: 27,28 km/h
V MAX: 38,97 km/h


Kategoria Trening

Jeszcze świątecznie :)

  • DST 72.32km
  • Czas 02:56
  • VAVG 24.65km/h
  • VMAX 40.40km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 kwietnia 2015 | dodano: 06.04.2015

Tegoroczna Wielkanoc powoli odchodzi do wspomnień.
Po odjeździe milusińskich gości pognałam na rower - jeszcze świątecznie. Wykręciłam wczorajsze kółeczko. Bardzo lubię pomykać leśną ścieżką :)

DST: 72,32 km
Czas: 02:56
V AVG: 24,65 km/h
V MAX: 40,40 km/h


Kategoria Trening

Wielkanocne spotkania

  • DST 72.29km
  • Czas 02:58
  • VAVG 24.37km/h
  • VMAX 38.80km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Scott
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 kwietnia 2015 | dodano: 05.04.2015

Od wczesnych godzin rannych krzątałam się w kuchni przygotowując świąteczne śniadanie. Byłam tak zajęta gotowaniem (przecież barszcz biały powinien być świeżo przygotowany), doprawianiem sałatek, a także jajecznym szaleństwem na sto sposobów, że nie miałam czasu spojrzeć w okno. Gdy wszystko było prawie gotowe i zbliżała się pora wyjazdu do Kościoła, do kuchni wszedł Starszy i zapytał czy widzę co dzieje się za oknem.... ????.... Padał śnieg. Czy to dobry, czy zły znak? Popołudnie, po wizycie w gościach, a przed wieczornym podejmowaniem gości u nas, chciałam spędzić na rowerowym szaleństwie :) Czekał mnie ciężki dzień - tyle smakowitości... więc wypadałoby przynajmniej podjąć próbę spalenia części kalorii.
Gdy wracaliśmy z Kościoła po śniegu pozostał jedynie mokry ślad na asfalcie. Może jednak się uda - pomyślałam.... Choć ciemne chmury nie napawały optymizmem....
Świąteczne śniadanie z bliskimi, wspólne nakrywanie stołu, rozmowy, żarty, wspominki... Jak dobrze być w komplecie :)
Wyjazd w gości. Rodzinne spotkanie. Powrót do domu i ROWER! Dostałam od bliskich dyspensę na krótką chwilę.
Po godz. 16.00 pognałam na świąteczny rowerowy spacer. Zamierzałam wykręcić kółeczko przez leśną ścieżkę, oczywiście nie całą, bo czasu było niewiele, ale przynajmniej przejechać pierwszą część ścieżki.
Zbliżałam się do końca ścieżki, gdy wjechał na nią rowerzysta. Kojarzyłam go z widzenia. To barwna postać w lokalnym rowerowym światku. To on organizuje wszelkie rowerowe maratony, spotkania, wycieczki, co więcej jest jednym z organizatorów i sędzią głównym ultramaratonu, w którym wkrótce wystartuję. Jechał na szosówce. Minęliśmy się i nagle słyszę, że woła za mną. Pytał dokąd jadę. Odpowiedziałam, że robię połowę ścieżki i wracam do domu. Zawrócił, zaproponował wspólną jazdę i powiedział, że myślał, że jestem chłopakiem. Jechałam w kominiarce, a że pogoda była niepewna i w każdej chwili mogło zacząć padać, warkocz ukryłam pod kurtką. Pewnie dlatego wziął mnie za chłopaka, fajnie :)
Pognaliśmy na drugą część ścieżki. Może mimo wszystko wrócę do domu na czas...
Jechaliśmy i rozmawialiśmy.... On kojarzył mnie z tras, możne bardziej mój rower niż mnie. Od czasu do czasu mijamy się, gdy pomykałam kręcąc  swoje kółeczkach. Napiszę więcej :) Nie wiedząc, że ja - mijana rowerzystka to rowerzystka z listy startowej, chciał mnie poznać i zamierzał zadzwonić do mnie w związku ze startem w ultramaratonie. Nie ścigam się w ich grupie, a że jestem "miejscowa" był ciekawy, czy wiem na co się decyduję :) WIEM! To etap przed startem w BBT! A jaki był zaskoczony moim dystansem w bieżącym sezonie! Chyba się nie spodziewał, że taki anonimowy nikt może tyle jeździć :)
Do domu wróciłam kilka minut po godz.19.00. Zdążyłam jeszcze wziąć prysznic, nakryć do stołu i przyjechali goście. Kolejne rodzinne spotkanie. Święta to piękny okres, a dzisiejszy dzień obfitował w miłe i zaskakujące wielkanocne spotkania.

DST: 72,29 km
Czas: 02:58
V AVG: 24,37 km/h
V MAX: 38,80 km/h


Kategoria Po pracy