A jednak nie pojechałam w towarzystwie
-
DST
61.19km
-
Czas
02:38
-
VAVG
23.24km/h
-
VMAX
35.67km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj miałam jechać ze "ścigantami", jednak nie pojechałam. Nie to, abym stchórzyła - po prostu - proza życia - wyjeżdżali o godz. 10.20, a ja w tym czasie po powrocie z kościoła zaczynałam gotowanie... W pierwszej wersji godzina zbiórki miała być późniejsza i myślałam, że zdążę wszystko ogarnąć i pogonię z nimi na rower. Co się odwlecze, to nie uciecze, pojadę następnym razem.
Może lepiej, że dzisiaj z nimi nie pojechałam, bo dałabym plamę. Wiało. Mało powiedziane, że wiało - bardzo porywiście wiało. Wiatr oszalał. Tyle razy sobie powtarzałam, że w taką wichurę nie jeżdżę, a dzisiaj po obiedzie znowu pognałam. Ja też oszalałam. Jechałam noga za nogą. Nie miałam ani ochoty, ani siły na wietrzne przepychanki. Bez względu na kierunek jazdy wiatr przeszkadzał wiejąc w bok lub na twarz. Wiał tak silnie, że spychał mnie do osi lub prawej krawędzi jezdni. Od czasu do czasu spoglądałam na licznik nie dowierzając, że na szosówce można tak wolno jechać. Skróciłam dystans z planowanych 80 km do 60 km....
DST: 60,19 km
komentarze