3019-07-02
-
DST
42.03km
-
Czas
02:05
-
VAVG
20.17km/h
-
VMAX
30.02km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzięki Garminowi okazało się, że dzieli mnie +- 7 km od jazdy z dala od jazgotu rozpędzonych aut i żurnalowych rowerzystów. Dziękuję Pawle :)
I jeszcze coś - nareszcie powiało chłodem!
Jedyneczka z przodu licznika :)
-
DST
62.49km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:51
-
VAVG
21.93km/h
-
VMAX
35.10km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
:)
2019-06-05
-
DST
62.35km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:49
-
VAVG
22.14km/h
-
VMAX
36.72km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
:)
2019-06-04
-
DST
51.70km
-
Czas
02:25
-
VAVG
21.39km/h
-
VMAX
40.92km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
:)
2019-06-03
-
DST
35.38km
-
Czas
01:35
-
VAVG
22.35km/h
-
VMAX
33.30km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
2019-06-02
-
DST
52.26km
-
Czas
02:01
-
VAVG
25.91km/h
-
VMAX
39.45km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Specialized
-
Aktywność Jazda na rowerze
2019-05-31
-
DST
94.50km
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dobrze, że zdążyłam zerknąć na licznik i zapamiętać dystans, bo gdy go już odpięłam z roweru - czar prysł i wszystko znikło :)
2019-05-30
-
DST
51.09km
-
Czas
02:24
-
VAVG
21.29km/h
-
VMAX
37.61km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :)
2019-05-29
-
DST
36.32km
-
Czas
01:47
-
VAVG
20.37km/h
-
VMAX
32.44km/h
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z Tereską
-
DST
62.41km
-
Czas
03:20
-
VAVG
18.72km/h
-
VMAX
28.66km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Scott
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbliża się drugi miesiąc mojej warszawskiej przygody. Przyznam, że nie odnalazłam się jeszcze rowerowo w tej nowej rzeczywistości. Jednak życie jest nieprzewidywalne. Przez ostatnie dwa lata borykałam się z problemami zdrowotnymi. Nie byłam w stanie jeździć na rowerze. Teraz, odpukać, że zdrowiem jest dobrze, a mimo to nadal nie jeżdżę. Scottuś i Spec są wciąż w domu, a ja w stolicy. Liczę, że najtrudniejszy okres już za mną. Powinno być tylko lepiej, tym bardziej, że Scottuś jest umówiony na serwis i po nim przyjedzie prosto do Warszawy. Oczywiście w towarzystwie Speca.
Weekendy spędzam zazwyczaj w domu. Dobrze jest choć na chwilę wrócić do swojej rzeczywistości. Jestem gościem we własnym domu. Z trudem przychodzi mi godzenie "rowerowania" z "domowaniem". Tęsknię za tym co minęło, za kółeczkami, za wojewódzką, za moją leśną ścieżką, za dobrze znanymi miejscami.
W sobotnie popołudnie przyjechałam do domu. Już, już miałam pogonić na rower i... dzień się skończył. Niedziela zapowiadała się bardzo rowerowo. Pomyślałam, że chcę, muszę, powinnam pójść na rower! Przecież pociąg odjeżdża dopiero po godz. 18.00.
A może Tereska wybierze się ze mną na rowerowy spacer? Jak dobrze mieć taką koleżankę.
Pogoniłyśmy na leśną ścieżkę. Ona na swoim Romecie, a ja na swoim Scottcie.
Jechałyśmy wojewódzką. Nie przypomina ona już mojej staruszki wojewódzkiej, po której ganiałam po pracy. To wielki plac budowy.
Potem była polna droga wśród pól rzepaku
i moja leśna ścieżka
Jak dobrze było znowu TU być.
A w drodze powrotnej prawie gasiłyśmy pożary z dzielnymi strażakami :)
A dalej było przepysznie :)
Ciąg dalszy nastąpi - mam nadzieję :)